Eve Online > Dyskusje ogólne

Eve, wojna, ewolucja i inne pierdoly

<< < (6/10) > >>

Zabijucha:
W skali ewolucji człowiek jeszcze wczoraj był półnagim dzikusem, który biegał za mamutami, tudzież czasem polował na innych ludzi. Pewne agresywne zachowania mamy w genach. Żyjemy w strukturach społecznych, w których przyjmujemy różne role. W domach mamy role np. małżonka, kochanka, pana domu, dziecka lub kury domowej itd. Poza domem możemy być uczniem, nauczycielem, pracownikiem lub pracodawcą itd. Ale ciągle genetycznie jesteśmy tymi półnagimi dzikusami i gdy jest to opłacalne lub jest po prostu taka możliwość możemy być agresywni, jesteśmy skłonni w pewnych okolicznościach do stosowania jakiś form przemocy.  Głównie jednak agresja i przemoc są nieopłacalne, bo większość ludzi woli żyć w spokoju, mieć rodzinę, jeść, kochać się i podróżować. Więc geny  np. rycerzy czy spartiatów odpowiedzialne np. za siłę oraz szybkość nie są już obecnie takie ważne, bo zmieniło się środowisko ewolucji. Dlatego też wymyślono moralność, przykazania, prawo, policję czy traktaty rozbrojeniowe. W takim razie współczesny człowiek musi tłumić w sobie agresje. W odpowiednich warunkach mroczna strona człowieka może jednak szybko wsiąść gore i spokojny człowiek przyjmuje rolę oprawcy. Dowiódł tego np. eksperyment w Stanford. W końcu możemy przyjąć rolę gracza EVE Online, a w grze z kolej podejmujemy ustalone z góry przez programistów rolę górnika, pirata, handlowca, producenta, CEO , szeregowego snajpera w blobie itd. W grze jesteśmy bezpieczni fizycznie, anonimowi, można rozładować tłumioną agresję, więc nasze zachowania bardziej przypominają  zachowania naszych przodków.

Wilk:
A wracając do meritum topicu.

Eve jest jedną z dróg sublimacji naszych podeptanych instynktów :) Daje też jednak możliwość realizowania instynktów gloryfikowanych - handel i inne giełdowe malwersacje ;) A przez swoją złożoność i wielopłaszczyznowość robi to dość wiernie (choć uproszczenia będą zawsze - choćby dla naszej wygody)

ArchenTheGreat:

--- Cytat: Mona X w Październik 16, 2007, 18:43:15 ---[1] BTW skoro zginęli, to okazali się niedostosowani do zmieniającego się środowiska, czyli ślepymi ścieżkami ewolucji. :P

--- Koniec cytatu ---

Ważne jest tylko czy zdążyli wcześniej przekazać geny. Ewolucja czasami wybiera rozwiązania typowo samobójcze (seks u modliszek jest tu typowym przykładem) jeśli tylko prowadzą one do zabezpieczenia przyszłości potomstwu.

Goomich:
Miałem przeedytować o uwagę o przekazaniu genów wcześniej, ale pojawiło sie info o jakimś gangu niedaleko i trzeba było lecieć. A jedyne co wpadło, to cyno alt. Powoli Stain zmienia się w Australię.

Ellaine:
O rety ale mi się napisało :/

Co do rozmnażania płciowego;
Rozmnażanie płciowe ma ten sens, że gatunek "sam sobie ustala" kryteria przesiewu które dalej kierują ewolucją. Tzn, dodatkowe kryteria doboru ewolucyjnego też ewoluują, tak że mogą wyewoluować gatunki, które ewoluują sprytniej - tj dostosowują się do zmiennych warunków środowiska w kilka/naście pokoleń a nie kilkaset. A do tego, dzięki płciowości dobór naturalny może działać dalej, nawet jeśli jest mała umieralność - bez tego w czasach dobrobytu ułomki namnażałyby się do oporu a problemy genetyczne pogłębiały aż do wyniszczenia gatunku. Normalnie po prostu ułomki nie znajdą partnera. Oczywiście każde zaburzenie kryteriów doboru płciowego (jak choćby aranżowanie małżeństw według

U ludzi kryteria doboru płciowego są całkiem nieźle dobrane.
Kobieta ma być ładna. Ładne mają takie cechy;
zdrowa cera, włosy, zęby - to wszystko dowodzi dobrego odżywienia, braku problemów z wątrobą, nerkami, gospodarką hormonalną itd - mnóstwo problemów metabolicznych czy braków witamin etc widać w pryszczach, plamach, rzadkich wypadających włosach, zepsutych zębach etc.
Zdrowa figura wiąże się z ogólną sprawnością i żywotnością.
Jeśli dziewczyna nie jest łysa, pogięta i kaprawa, sprawdzamy tylko czy nadaje się na matkę -  duże piersi (wykarmi dzieci), szerokie biodra (łatwy poród).
Mężczyzna może się załapać na rodzicielstwo na parę sposobów.
Gwałtem, co się udaje normalnie po wygraniu walk z obrońcami kobiety, którzy w normalnych warunkach bronią swoich córek i sióstr przed takimi zapędami. Czyli sprawność bojowa.
Jako ojciec żywiciel rodziny, czyli zaradność, produktywność i solidność, przydatne cechy dla utrzymania społeczności przy życiu.
Jako kochanek, na co przydaje się dobry wygląd, zdrowie, kondycja i umiejętności społeczne.
Wybór kobiety między małżonkiem a kochankiem daje szanse wybicia się różnym zestawom pozytywnych cech.
Przy okazji testowana jest ogólna kondycja, a przede wszystkim sprawność układu krążenia, jeśli jest słaba, słabo też z potencją i szanse rozmnożenia spadają. A mocne serce to super ważna rzecz dla gatunku.
Na dokładkę, promowane są cechy poważane społecznie, czyli prawdopodobnie - pożyteczne dla społeczeństwa. Takie jak bohaterskie poświęcenie dla ratowania swojaków - zmniejszające szanse przeżycia jednostki, zwiększające społeczności, a więc warto to reprodukować.
A jeszcze do tego, mężczyźni lubią kobiety wyróżniające się estetycznie, czyli zwykle - obcego pochodzenia. To promuje różnorodność genetyczną, a ta jest korzystna.

Te mechanizmy, lepiej lub gorzej, działają do dziś. Estetycznie paskudnym dziewczynom i życiowo nieprzystosowanym chłopakom trudniej się rozmnożyć.
Alfy i bety mają tu mniej do rzeczy. Najważniejsze jest odsianie najsłabszych jednostek z dna, bo wierchuszka szybko się zmienia (co rewolucję).
Podstawową niedoskonałością rozmnażania płciowego jest miejsce dla oszustów, którzy symulują cechy pozytywne, np nastroszonymi piórkami czy kredką do powiek. W ten sposób nie są reprodukowane cechy pożyteczne dla gatunku tylko skutecznie mylące partnerów. Ten błąd obdarzył całe gatunki niepraktycznymi wielkimi kolorowymi ogonami i zawadzającym rozłożystym porożem - a to tylko te co szczęśliwsze, co jeszcze nie wymarły od samo-nakręcającej się spirali pozerstwa.
Inna wada systemu to nie poddawanie ocenie cech ukrytych, jak skłonność do chorób wieku średniego albo choćby te nieszczęsne instynkty, o ile potrafimy je ukryć pod maską kultury w czasie zalotów.

Co do skali czasowej
Owszem, ewolucja od człekokształtnych do homo sapiens, albo od stułbi do homo sapiens to okresy czasu nieproporcjonalne do historii ludzkiej cywilizacji a tym bardziej takich "momentów" jak od Grunwaldu do upadku komunizmu. Owszem, przez parę marnych stuleci nie będzie raczej x-menów. Ale mnóstwo ważnych i widocznych cech ewoluuje w ciągu pokoleń. Widać to łatwiej na zwierzątkach planowo hodowanych w ciągu paru pokoleń możemy uzyskać sztuczną selekcją krowy bardziej mleczne, świnie bardziej odporne na choroby, żyto z większymi plonami, psy o gładszej sierści. To samo dzieje się z ludźmi - cera, włosy, budowa ciała, zdolności intelektualne, odporność i podatność na różne choroby, tolerancja układu trawiennego, kształt rzęs - wszystko zmienia się z pokolenia na pokolenie. Kultury i upodobania poszczególnych cywilizacji, jak i warunki naturalne oczywiście, wpływają na wygląd i zdolności osobników całkiem wyraźnie.

Co do koszenia samców alfa
Wybrzydzanie przy rekrutacji wojska i kategoria D to nowe wynalazki. Normalnie kategorię D odsiewał dur brzuszny, szkorbut i grypa w czasie marszu wojska, oraz głód w czasie oblężeń. To przy masowych zaciągach. Ale same masowe zaciągi to też dość nowa koncepcja. Wcześniej raczej stawiano na dobrze wyszkolone wojsko zawodowe, czy to rycerstwo czy to żołdaków. Dopiero broń palna na dobre uczyniła użytecznymi masy po 2letnim, a nawet półrocznym szkoleniu. Zaś przeżywalność dobrze wyszkolonych wojsk na wojnie jest wcale niezła. Główną masową ofiarą są w takiej wojnie chłopi obrani przez wojsko z ostatniej kury, którzy następnej zimy umierają z głodu. Ogólnie więc, alfy u ludzi mają się raczej dość dobrze, i jeśli coś im poważniej szkodzi, to nie wojna a dziedziczona pozycja społeczna - przez którą dominuje nie najsilniejszy a ten kto miał najsilniejszego prapradziada.

@Zabijucha
Eksperyment ze Stanford był prawdopodobnie zdrowo tendencyjny i trudno mówić o jego wartości badawczej i dowodzeniu czegokolwiek, bo jest to słabo powtarzalne z powodów medialnych. Może z rozwojem wirtualnych rzeczywistości i społeczeństw uda się bez lamentu moralizatorów powtórzyć podobne badania i coś sensownego ustalić. Mi osobiście model człowieka w którym pierwotne instynkty to agresja i zło, przykryte tylko płaszczykiem cywilizacji, wydaje się kulawy. Tzn wydaje mi się, że człowiek ma pierwotnych instynktów dużo i różnych, i społecznych i anty. Oraz że większość okrutnych zachowań jest sensowna z punktu widzenia walki o zasoby i pozycję albo jest błędem wynikającym ze znalezienia się w sytuacji, której przy "projektowaniu" instynktu nie "przewidziano".
Ja na przykład teraz daje upust swojej pierwotnej skłonności do ględzenia. W naturalnym środowisku bym przy ognisku opowiadał współplemieńcom o duchach i gwiazdach :)
Płaszczyk cywilizacji też lipa. Cywilizacja spokojnie pozwala się wyżyć dominującym jednostkom wycinając inne, o ile mają talenty i siłę konkurować o pozycję alfy. Zapraszam do przepychania się o stołki w wielkich korporacjach, fotele w ministerstwach lub pozycję swojej firmy na rynku lub wielkość swojego portfela inwestycyjnego. Poziom agresji nie zmniejszył się, poziom trudności urósł niebotycznie razem ze stawkami. Ludzie nie walą się po łbach maczugami nie dlatego że kultura wyniosła ich wysublimowane id ponad to, tylko dlatego że mają skuteczniejsze metody. Ci którzy dalej walą się maczugami nie są już zwyczajnie alfami tylko ogonem ewolucji i grupą przegranych, która może być co najwyżej zła z frustracji.
My, eskapiści, też niestety nie uciekamy w wirtualny świat przed cywilizacją w której ogranicza nam się agresję, a przed cywilizacją w której nie jesteśmy alfami nie walczymy o pozycję dyrektorską w Gazpromie.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej