Śmietnisko > Off Topic

Kolonizacja w przeszłości i w przyszłości

<< < (2/16) > >>

SokoleOko:

--- Cytat: Khobba w Październik 15, 2010, 19:26:41 ---nie mówcie mi, że po kilkuset latach od założenia kolonii społeczeństwo się nie zróżnicuje.

--- Koniec cytatu ---

Hmm... a nie odwrotnie?

Wyobraź sobie Paryż i Berlin AD 1500, po czym przeskoczmy do dzisiejszych czasów. Kiedy było większe zróżnicowanie między tymi miastami - teraz czy wtedy?

amra:
Spoleczenistwa sie roznicuja, jak nie maja kontaktu ze soba. Wiec jak zalozysz taka kolonie i wrocisz po 300 latach to prawdopodbnie zastaniesz inna kuture, ale ciagle zakorzeniona w tej z jaka przybyli. Mozliwie, ze na granicy spolecanistwa bedzie kilka sub-kultur, ale beda to drobnostki w stosunku do main stream.

Jak postawisz dwie kolonie to pojakims czasie sie wymieszaja bo przy technice umozliwaijacej kolonizacje na pewno beda mieli srodki aby sie integrowac.

Jedym wypadkiem moze byc np. dwie klonie o skrajnie roznych religiach nie przepadajacych za soba. Ale w tym przypadku po 300 latch to planete pusta zastaniesz :D

Goomich:

--- Cytat: Khobba w Październik 15, 2010, 19:26:41 ---Oczywiście, scenarzyści SF mają tak naprawdę bardzo ograniczona wyobraźnię...
Mnie cholernie bulwersuje we właściwie całej współczesnej mainstreamowej SF (książki, filmy, gry, komiksy) to, że społeczeństwo całej planety zwykle ma raptem tyle (sub)kultur co ze dwa osiedla dużego miasta. Biorąc pod uwagę jak bardzo zróżnicowana jest Ziemia obecnie, jak mogę uwierzyć, że jedna planeta odwiedzana przez głównego bohatera zasiedlona od XXX lat to właściwie tylko jedno miasto z trzema ulicami na krzyż? Nie chce mi się, szczerze mówiąc, rozpisywać i znajdować konkretnych przykładów, ale zjawisko jest dość powszechne i chyba każdy je zauważy jak się przyjrzy.

W miarę sensownie bywa to uzasadnione tym, że jedna planeta zasiedlana jest przez statek kolonizacyjny z jednego kraju/kultury, ale nie mówcie mi, że po kilkuset latach od założenia kolonii społeczeństwo się nie zróżnicuje.

--- Koniec cytatu ---


http://tvtropes.org/pmwiki/pmwiki.php/Main/PlanetOfHats

Ellaine:
Społeczeństwo kolonii, które od początku pochodzi z jednego źródła i ma szybki transport i komunikację, raczej zróżnicuje się na klasy, kasty i pokoleniowe subkultury niż na regionalne kultury.

Na tym etapie może to wyglądać już tak, że kultura będzie kształtowana jak masło przez grupy ekspertów od manipulacji lub wręcz systemy eksperckie / SI.
W sumie to na etapie poważnej kolonizacji obcych planet możemy już mocno łapać się na SF klasy "posthuman space" i składać się z jakichś genetycznie zoptymalizowanych, scybernetyzowanych, podłączonych na stałe do sieci stworów :)

MGGG:

--- Cytat: ManganMan w Październik 15, 2010, 18:51:33 ---Tak patrzę sobie na to, co się dzieje w space operach...
I wtedy patrzę, że w niektórych takich filmach czy serialach jest koncepcja kolonizacji planet, która jest właściwie taka sama jak w XVI wieku na przykład (czyli: zajmowanie ziemi, budowa miast itp. + wojny terytorialne, dyplomacja, a w końcu może i rewolucja o niepodległość...)
Ktoś z was też zauważył to podobieństwo?

--- Koniec cytatu ---

W ksiazkach to o wiele wiele wiele lepiej wyglada i mozesz wybierac jaki chcesz model rozwoju kulturalnego "ludzkiej" cywilizacji kosmicznej.
Od modelu unikulturowego (nawet wcale nie wynikajacego z dominacji ziemskich korzeni) po syndrom Robinsona Cruze, czyli po całkowicie zroznicowanych kultur wywodzacych sie z jednego zrodla.

Dla mnie zawsze fajnym porownaniem "ewolucji kulturowej" byl cykl Fundacja Assimova lub Diuna Herberta. I tu i tu mamy do czynienia z rodzeniem sie na zgliszach ziemskiej cywilizacji, kompletnie nowych tworów kulturowych.

A ze filmy sa ubogie pod tym wzgledem? No, coz. Kiedy widzieliscie ostatnio film sf (lub bardziej space opera), ktory pokazywal cos wiecej poza paf paf ;)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej