Eve Online > Events & Competitions
Baz'ooka V - komiks+text
Aenyeweddien:
Doom, Mooneye - przekonaliście mnie...
Choć na razie mam tylko pomysł zdecydowałam się wstawić wstęp (nigdy nie pisałam więc proszę o wyrozumiałość) i obiektywną ocenę moich wypocin...
Wstęp
Słońce stało już w zenicie, kiedy jej oczom ukazała się kopuła okrywająca miasto. Zafascynowana wstrzymała wierzchowca, by choć przez chwilę podziwiać różnokolorowe refleksy tańczące na szklano-podobnej powierzchni. Do tej pory, jedynie w opowiadaniach spotykała się z opisem ochronnej sfery, którą posiadały tylko bardzo bogate miasta.
Jeszcze kilka lat temu był to szczyt nowoczesności, w założeniu kopuła miała zapobiegać pojawianiu się labiryntu. Sfery ochronne zaczęto budować od razu po ich wynalezieniu, a że koszty zabezpieczenia miasta były olbrzymie, to tylko najbogatsze było na to stać. Szybko się jednak okazało, że tak obiecujący projekt faktycznie nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Niezależnie od tego, czy miasto posiadało kopułę, czy też nie labirynt stale był tak samo niebezpieczny, jego pojawienie się w tym czy innym miejscu było zupełnie nieprzewidywalne.
W momencie pojawienia się pierwszego, nikt nie przypuszczał że jego celem jest porywanie ludzi. Na początku wszyscy myśleli, że to jakiś nowy park rozrywki. Kluczenie po labiryncie i szukanie właściwej drogi przyciągało setki zafascynowanych osób. Faktyczne zamierzenia wyszły dopiero później. Jak się okazało po czasie labirynt w którym znajdowały się konkretne osoby blokował wejścia, prostował ścieżki do wyjścia dla osób postronnych i po prostu znikał. Nie udało znaleźć się żadnego logicznego wyjaśnienia czemu akurat te osoby zostały porwane, nic ich bowiem ze sobą nie łączyło. Każdy bez względu na wiek, wykształcenie, zainteresowania mógł być potencjalnym celem.
Ludzie, jak to mają w naturze, w momencie odkrycia zagrożenia za wszelką cenę próbowali je zlikwidować. Niestety świetnie wyszkolone jednostki wyposażone w najnowsze uzbrojenie nie były w stanie nic na to poradzić, nawet atom w obliczu nowego, nieznanego wroga okazał się bezsilny. W tym momencie obiecujący projekt kopuł uniemożliwiających w założeniu pojawianie się labiryntu w mieście stał się hitem. Początkowo rzeczywiście wydawało się że to działa, dlatego mieszkańcy biedniejszych miejscowości przekazywali całe oszczędności na budowę sfery. Najlepiej chronione było miasto twórców, kopuła w nim była po prostu imponująca, wycieczki przybywały by podziwiać różnokolorowe refleksy świetlne tańczące na jej powierzchni. Jednak to właśnie w tym miejscu nastąpił rozwiewający nadzieje atak labiryntu. Jak się można było spodziewać, jego celem były osoby związane z wynalezieniem sfery. Ale to już w chwili obecnej odległa historia.
- Musimy bardzo uważać – szepnęła do ucha wierzchowca, – jeżeli to miasto posiada tak wspaniałą kopułę to na pewno jest również chronione przez Wybrańców Losu, a z nimi nie chcemy się przecież spotkać.
Gdyby miała jakiś wybór zawróciłaby od razu, niestety tylko tutaj mogła dostać to co potrzebowała. Ruszyła więc w kierunku miasta po cichu licząc że szybko się upora z niezbędnymi zakupami i jej pobyt tutaj będzie bardzo krótki.
Droga którą miała przed sobą była zupełnie pusta. Zresztą nie było w tym nic dziwnego, ludzie bali się, że labirynt może ich dopaść w podróży, co zresztą się zdarzało często. Bogacze jeśli musieli się przemieścić pomiędzy miastami to wynajmowali Wybrańców Losu, biedniejszych nie stać było na takie kwoty. Z tego też powodu poza miastami całymi dniami nie spotykało się żywego ducha. Akurat jej to nie przeszkadzało, lubiła samotność, a z racji umiejętności stale była w drodze. Zawsze sama, na czarnym koniu, pojawiała się jak duch w razie potrzeby i znikała tak szybko jak tylko mogła. Nic więc dziwnego że stała się automatycznie główną bohaterką opowiadań, na jej szczęście nikt nie potrafił nic o niej powiedzieć. Ludzie zapominali jak wyglądała ja tylko się oddalała.
Tym razem było trochę inaczej, tutaj nie planowała ujawniania zdolności, ba wręcz zamierzała je skrzętnie ukryć.
c.d.n a może nie...
Doom:
--- Cytuj ---c.d.n a może nie...
--- Koniec cytatu ---
Fix for You
Jededdiah Brown:
"Napadający labirynt" na ludzi nie brzmi groźnie ;)- i ogólnie jego właściwości na początku są już super jasne co zabija tajemniczość moim zdaniem. Nie pisałbym co on robi oprócz tego że jest i trzeba się przed nim chronić. Nie tłumaczyłbym w jaki sposób działa na tym etapie opowieści tylko że ludzie znikają, ogólnie nagle jest a potem go nie ma. I jest strasznie :).
Jakiś sposób na labirynt musi istnieć aby żyć. Może sposobem na pracę poza miastem jest wiązanie ludziom oczu i prowadzenie ich na pamięć w pole... naprowadzanie ich dźwiękiem/głosem itd. Pomysł przejaskrawiony ale nie widzę życia w miastach pod kloszem bez czegoś jeszcze.
To tyle ogólnie pomysł labiryntu i wybrańców losu ciekawy.
Pisz dalej chętnie poczytam.
Aenyeweddien:
Jedaddiah - może i tak ale ta historia dzieje się wiele lat po pierwszych atakach labiryntu. Dlatego zrobiłam właśnie wprowadzenie - stworzyłam wizję świata - jeszcze niepełną... A sposób na labirynt jest i będzie później to poruszone - nie na darmo wynajmuje się "Wybrańców" ;). A co do życia pod kopułą to nic na ten temat nie pisałam jeszcze ale w tekście specjalnie zasygnalizowałam: "Do tej pory, jedynie w opowiadaniach spotykała się z opisem ochronnej sfery, którą posiadały tylko bardzo bogate miasta." skoro bohaterka do tej pory nie spotkała się z samą kopułą to znaczy że nie wszystkie miasta takową posiadają ;)
A tak w ogóle to się może uśmiejecie ale ta historia mi się po prostu przyśniła ;>
Jededdiah Brown:
Tym bardziej pisz dalej :). Cięzko oceniać coś bardzo krótkiego. No to ładny sen O0- Mnie tam się tylko gołe baby :uglystupid2:
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej