Eve Online > Dyskusje ogólne

Honor w Eve

<< < (5/7) > >>

Ellaine:

--- Cytat: Vermian w Grudzień 18, 2007, 19:36:51 ---Jesli chodzi o wojne partyzancka to wogole mylisz chyba pojecia (albo ja cos zle zrozumialem). Partyzantka zaklada wykorzystanie kazdej mozliwej przewagi aby dokopac wrogowi i tu jest jeszcze mniej miejsca na honor niz w normalnej walce.
--- Koniec cytatu ---
Chodzi mi o to ze w partyzantce dowodcy malych oddzialow a nawet zolnierze podejmuja autonomiczne decyzje, maja wiec okazje zachowac sie honorowo lub nie. Moga np zaakceptowac poddanie sie wroga i mimo trudnosci wywiazac sie z obietnic wobec np ludnosci cywilnej ("nie zostawimy waszej wioski bez obrony" etc), nie zostawiac swoich ludzi w potrzebie, nie wysylac nikogo na misje samobojcza bez ostrzezenia. Takie zachowania (czy tam brak pewnych zachowan) nie tylko sa moralne ale i dobre dla morale swojego oddzialu i moga przyspozyc zwolennikow czy sprawic ze wrog sie latwiej podda. Oczywiscie pojscie w poludnie do obozu wroga i krzykniecie "stawajcie, na gole kalachy" nie bylo by honorowe tylko idiotyczne i nikt tego nie oczekuje.

W duzej zorganizowanej wojnie nikt nie podejmuje autonomicznych decyzji oprocz jakichs szybkich akcji kiedy potrzebne sa raczej male decyzje taktyczne niz etyczne.

To mialem na mysli :)

Vermian:
Hehe, tak patrzac to rzeczywiscie, racja, chodz szkoda ze tylko jeden przyklad dotyczyl zachowan wobec wroga, bo wiadomo ze wobec swoich warto zawsze byc honorowym i z tym to nawet nie bede polemizowal. Jakby partyzantka byla niehonorowa wobec swoich to szybko zatarlaby sie roznica pomiedzy grupa partyzancka a bandycka ;) .
Niemniej w armii problem jak odnosic sie do przeciwnika i gdzie istnieje delikatna granica pomiedzy zachowaniem honorowym a niehonorowym raczej nie bylo nigdy problemem, i z regoly granica "militarnego" honoru jest to ze nie strzelamy do zolnierzy co sie poddaja. Poza tym nikt nie patrzy czy zolnierz widzi mnie czy nie widzi, czy ja jade w czolgu i strzelam do piechura, a juz absolutnie nikt nie zwraca na to uwage czy czolg moze strzelac czy nie, bo akurat wiezyczka mu sie zaciela. Wrog wstrzymujacy ogien do czolgu przeciwnika i spokojnie patrzacy jak mechanicy usuwaja usterke dziala jest rownie zabawny co nierealny.

Nie bez przyczyny mowi sie ze "w wojnie i milosci wszystkie chwyty dozwolone". Żołnierze mogą sie zabijac do woli, "za to im placa". Kwestia moralnosci w wypadku relacji walka żołnierz - żołnierz po prostu nie istnieje. Pojawia sie dopiero w momencie gdy na polu walki pojawiaja sie jeńcy i cywile.

Dlatego też mimo że mi plusów to zapewnie nie da, uważam że w grach komputerowych, dopuki gra się toczy w wyznaczonych przez developerów zasadach trudno mówic ze ktos jest honorowy albo nie. Nie ma cywili, w czasie wojny poddania też zdazaja sie sporadycznie. Tak więc musimy operowac inną miarą.
Jaką? Proste: szacunek. Sojusz który podejmuje wymagające wyzwania z reguły postrzegany jest jako godny szacunku, bo daje przeciwnikowi pola aby móc się samemu wykazac. Ktos kto bije slabszych i unika wyzwan z regoly uchodzi za mniej szanowany sojusz.
I na tym polu Tri przegrywa z CVA. Wybrali przeciwnika mniej licznego, na gorszym terenie wiec z gorszym zapleczem ekonomicznym, na dodatek nękanego najazdami i nekanego obecnie problemami z niedzialajacym pos-em. CVA więc może przegrac wojne a w rzeczywistosci zyskac wiecej szacunku niz Triumvirate, zwlaszcza jak bedzie odnosic umiarkowane sukcesy militarne. To jest o ile nie bedzie zbytnio nazekac na forach jaki to przeciwnik jest zly i niehonorowy :P.
Hehe, NurAbSal, bez obrazy, moze inni chca Ci dawac plusy ale dla mnie jakbys wycial to cale pitolenie o honorze i zostawil same fakty to pewnie by odnioslo lepszy efekt w moich oczach. Moze tylko w moich, nie traktuj mnie jako wyznacznik co dobre a co zle, ja mam wiele skrzywien, a w przypadku public relations to najlepiej sie kierowac tym co mysli wiekszosc ;D.

Maxima:
Ej forumowi wojownicy, przestancie napieprzac te sciany textu ktore pachna lama zmieszna z kerbirem  :krzeslo: i zostawcie miejsce na rzeczowe sprawozdania z walki od osob zaangazowanych  :knuppel2:  ;)

Vermian:
Tematy moralnosci i honoru w grach komputerowych jak i poza, zawsze mnie poruszaly. Musze.... sie... powstrzymac... :crazy2:

NurAbSal:
Heh... w sumie masz racje Vermian... tyle że narzekałem nie na brak honoru (na tym polu nie mam złudzeń co do charakteru EVE), ale na zakłamanie ludzi którzy w jednym poście na eve-o pisali o tym, jak to poszukują wyzwania, godnego przeciwnika, jak bardzo ich cieszy wyrównana walka, a w drugim poście naśmiewali się z okrętów CVA rozwalanych pzez nasz własny POS...

Na samą wojnę nie mamy co narzekać - zwykle "gośćmi" w Providence są wszelkiej maski corpy pirackie i gankerskie, a na charakter tego rodzaju konfliktów nigdy nie narzekaliśmy, więc teraz byłoby niewątpliwym zakłamaniem z naszej strony narzekać na konflikt z TRI, które mimo wszystko trochę wyżej stoi pod względem "honorowym" niż nasi pospolici "goście"... :D

Narazie nie będzie battlereportów - zabawa polega głównie na walczących ze sobą małych gangach, TRI ostro używa swoich roaming nanogangów... Ja niewiele walczę, jestem wykorzystywany do bardziej carebearowych zadań w tym momencie... :P

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej