Mówimy o sposobie naprawy EVE, czy dokopania goonom? Bo jak dla mnie to są dwie różne rzeczy
No właśnie pokazuje Ci do czego doprowadza twój pomysł. Mali dalej będą się pier*** z tymi strukturami, a duży wskoczy, alfa i leci orać następny. Przykład goonów który tak zabolał twoje serduszko był.. przykładowy. Zmień sobie to na rycerzy niepokalanej jeśli coś to zmieni.
O moje serduszko to Ty się nie martw i troskę o nie proszę pozostaw mi.
Z goonami jako takimi też nie mam problemu. Ani mnie oni ziębią, ani grzeją. Jednak co jakiś czas jest jakaś nagonka na nich jacy to oni źli i niedobrzy, więc jak piszesz w taki sposób to nie jestem pewien czy robisz to w ramach przyłączania się do nagonki czy po prostu próbujesz zobrazować swój punkt widzenia.
W którym miejscu widzisz uwalenie bloba?
Już mówię. Uwalenie bloba widzę w tym, że nie będzie on już potrzebny.
Wyszedłem mianowicie z takiego założenia. Blob powstał jako reakcja na sytuację w której do zdobycia systemu trzeba było przebić się przez miliony jak nie miliardy hp struktur. Normalne więc, że nikomu nie chciało się siedzieć po kilka dni patrząc na ten sam obrazek więc ludzie poszli w liczby i siłę ognia na zasadzie im więcej tym szybciej się zaora. IMO całkiem racjonalne podejście.
Dla zobrazowania jak widzę konsekwencje 'moich' pomysłów załóżmy, że mamy 2 wrogie sojusze. Sojusz A gromadzi bloba 10000 ludzi. Sojusz B może wystawić max 1000. Przy obecnej mechanice wynik jest jasny. Sojusz A zaora teren sojuszu B i tyle. Jedyne niewiadome to w jakim czasie i przy jakich stratach. O ile dojdzie do jakichś bitek, bo bardziej prawdopodobne będzie, że przy takiej różnicy w siłach sojusz B nie podejmie walki i jedyne o co będzie się martwić to wywiezienie sprzętu zanim region padnie.
Teraz 'moje' rozwiązanie. Uwalniamy POSy i umożliwiamy zdobycie stacji tak jak pisałem. 20 osób w statkach z dps 1k w +- 10min.
Sojusz A także przewali się przez teren sojuszu B. Tyle, że wystarczy, że sojusz B zrobi 50 flot po 20 osób i w tym czasie co te 10000 ludzi będzie skakać z systemu do systemu by na alfe wszystko zdjąć zajmie wszystkie stacje na terenie sojuszu A + terenie jego rentierów. Co więcej jak tylko blob sojuszu A wyskoczy z systemu po jego zaoraniu i zdobyciu stacji to zaraz ze stacji wydokuje mała flotka by raz dwa ją odbić. A jak sojusz B będzie wredny to korzystając z tego, że tereny sojuszu A są akurat niebronione (bo wszyscy siedzą w blobie) porozstawia sobie tam POSy z JB by późniejsze roamy nie musiały latać przez wszystkie bramy po drodze.
Innymi słowy mamy obecną sytuację w której odpowiednio duży sojusz może zająć dowolnie duży obszar z którego nie będzie korzystać kontra hipotetyczną sytuację w której każdy ma szansę utrzymać przestrzeń w której faktycznie żyje. Bloby nie będą wykorzystywane do 'orania' przestrzeni na drugim końcu uniwersum tylko dlatego, że tam mieszka ktoś kogo nie lubimy, bo każdy będzie wiedział, że to bez sensu. Zakładam, że ich rola będzie taka jak w RL broni atomowej. Jak będziesz chciał zabrać nam przestrzeń na której faktycznie żyjemy, to licz się z tym, że dostaniesz bloba na twarz. Jeżeli jednak chcesz zamieszkać po sąsiedzku i nie wchodzić nam w drogę to się jakoś dogadamy.
Oczywiście mój sposób myślenia może być błędny. Jeżeli tak jest to chciałym jednak, żeby ktoś wytłumaczył mi dlaczego i zrobił to w taki sposób, żeby taki prosty kerbir jak ja w końcu to załapał i nie musiał do tego wracać tracąc czas swój i innych.
Niech to wreszcie do Ciebie dotrze że wymyślanie jakichkolwiek pozornych ułatwień dla małych daje ogromną przewagę tym którzy mają silne zaplecze.
Tu dwie kwestie.
Pierwsza.
Dlaczego pozornych ułatwień? Dla mnie to ułatwienie całkiem realne
Druga.
To, że ci którzy mają silne zaplecze zawsze mieli i będą mieć przewagę nad tymi, którzy tego zaplecza nie mają to dla mnie rzecz oczywista, więc nie musisz mnie do tego przekonywać. Jeżeli natomiast chcesz mnie przekonać do tego, że ci co mają silne zaplecze mają być w takiej samej sytuacji jak ci co go nie mają to po prostu powiedz, że o to chodzi i zakończymy rozmowę jako bezsensowną, gdyż imo taka sytuacja jest niemożliwa do osiągnięcia i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
Jeżeli natomiast chodzi o tezę, że "uwalenie cyna, jb, klonów i altów naprawi eve" to skoro zaczynamy rozmawiać pozwolę sobie na drobne uwagi.
Znam całą masę gier MO w których jest zakaz posiadania więcej niż jednego konta/postaci. Nie znam natomiast przypadku w którym udałoby się to wyegzekwować i szczerze mówiąc nie widzę też sposobu na to. Dlatego też imo kwestię uwalenia altów z założenia można odrzucić jako nierealną.
Natomiast jeżeli chodzi o uwalenie pozostałych to imo jest to mokry sen niejednego kerbira. Nie ma ryzyka utraty dostępu do stacji, nie ma ryzyka hot dropa. Pozycja każdego wroga znana z godzinnym wyprzedzeniem. Do większości systemów nigdy wróg nawet nie zawita (chyba, że akurat jakieś WH sie otworzy). Nie ma dostępu do jita więc można dyktować ceny w okolicy na to co się produkuje. Bajka.
Co jednak z tego, jak po roku, góra dwóch nikt w grze nie zostanie?
Pisząc to uzmysłowiłem sobie jedną rzecz. Chciałbym, ale tak bardzo, bardzo. Żeby CCP zapowiedziało, że przez najbliższe kilka lat nie wprowadzi do gry ŻADNEGO nowego statku, a jedyne zmiany jakie w tym czasie wprowadzi w statkach to ich wygląd. Może wtedy mogli by skupić się na naprawieniu EVE, zamiast na dążeniu do zamiany jej w strzelankę