Eve Online > Dyskusje ogólne
Supery są zue [było Odp: Czwarta Wielka Wojna o Esoterie]
Dux:
A czy przypadkiem nie było tak, ze do tego wcześniej owo technetium nie było aż tak wziętym urobkiem moonowym i zyski z wydobycia poszczególnych surowców były bardziej zbalansowane?
shadd:
--- Cytat: Prowe w Listopad 07, 2012, 19:32:38 ---Przecież nikt im tego nie dał w prezencie, prawda?.
--- Koniec cytatu ---
Jedna mała uwaga (pewnie grasz od nie dawna) - właśnie, że dostali w prezencie od CCP >:D. To chyba największy wałek w historii EVE. Do 2009 roku było normalnie, najrzadsze moony - dyspro i promet były najcenniejsze, występowały po kilka maksymalnie kilkanaście moonów praktycznie w każdym regionie (oczywiście były lepsze i gorsze regiony). W Dominion wprowadzili zmiany dzięki którym najcenniejszy stał się teoretycznie powszechniejszy technet, który jednak występuje tylko na północy, ale za to w jednym regionie może być ponad 70 moonów (co daje z jednego regionu 385 mld miesięcznie na czysto a przed alchemią przekraczało nawet 700 mld). Reszta EVE może się pocałować i nie ma nic.
Doom:
--- Cytat: Dux w Listopad 07, 2012, 20:27:24 ---A czy przypadkiem nie było tak, ze do tego wcześniej owo technetium nie było aż tak wziętym urobkiem moonowym i zyski z wydobycia poszczególnych surowców były bardziej zbalansowane?
--- Koniec cytatu ---
Też. Technet to zresztą "tylko" r32
Kiedyś na topie były r64 i były rozłożone z grubsza równomiernie. Oczywiście były rejony że było tam mniej high endów ale było to nadrabiane zaraz bok wiekszym nasyceniem.
Zmiana wprowadzona przez ccp po pierwsze wyniosła technet jako składnik potrzebny we w zasadzie całej produkcji t2 (r64 są przypisane rasowo i ten który jest przypisany do t2 caldari nie jest uzywany przez resztę), po drugie przetasowała rozkład moonów z tym cholerstwem tak jak to napisałem wżej
Prowe:
No to świetnie. Nie ma to jak ingerencja deweloperów. Aż dziw bierze, że szefostwo CCP nie zareagowało a sama gra nie została zbojkotowana.
Dux:
Bo muny to nie wszystko.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej