Śmietnisko > Flamewar
Sokole vs reszta galaktyki - było [Odp: TNQ - Inne]
VonBeerpuszken:
--- Cytat: Nitefish w Maj 13, 2012, 12:53:51 ---Co by tu nie mówić to Sokół ustala zasady tworząc własnego korpa. Nie ma w tym nic dziwnego raczej.
--- Koniec cytatu ---
Fakt niezaprzeczalny, ale... korporacja to przede wszystkim ludzie w niej zrzeszeni a nie nazwa i CEO, zabraknie ludzi, i korporacja zniknie... sama nazwa nic nie znaczy :) Zasady zasadami, ale z ludźmi trzeba się liczyć, bo po prostu se pójdą gdzie indziej. Ktoś powie, jeden w te, jeden we wte... nie ma znaczenia gdy to będzie rzeczywiście jeden.
Nie raz i nie dwa widziałem gdy kadra zarządzająca z chorymi ambicjami kładła korporacje na łopatki :)
Nitefish:
@Puszek - opisałeś sytuację w której mało osób chce grać w korpie o danych zasadach. Tak też bywa :P
Odstępstwa od zasad lub ich brak tworzą z czasem bałagan, który jest bardzo szkodliwy na dłuższą metę.
VonBeerpuszken:
--- Cytat: Nitefish w Maj 13, 2012, 16:22:45 ---@Puszek - opisałeś sytuację w której mało osób chce grać w korpie o danych zasadach. Tak też bywa :P
Odstępstwa od zasad lub ich brak tworzą z czasem bałagan, który jest bardzo szkodliwy na dłuższą metę.
--- Koniec cytatu ---
Zgadzam się z tym, każdy korp ma jakieś zasady, nawet taką że nie ma zasad :P wstępując do korporacji, zapoznaję się z zasadami i je akceptuję. Problem zaczyna się robić gdy zbierze sie juz grupa ludzi którym te zasady odpowiadają, a ktoś, najczęściej ojciec dyrektor, zaczyna je zmieniać, narzucać inne bo ma np. taki kaprys alb chce się komuś podlizać :P W pewnym momencie stają się nieakceptowalne, i ojciec dyrektor zostaje z nazwą, ewentualnie z dwoma lub trzema przydupasami ;) I korporacji jako takiej już nie ma, jest nazwa, jest ojciec dyrektor i smród na forach bo wiadomości szybko się rozchodzą. Dokładnie tak się stało z jedną z korporacji w których byłem. To że ktoś jest założycielem i CEO danej organizacji, nie upoważnia do traktowania jej członków jak się chce. Jak ktoś kiedyś powiedział, władza to służba i obowiązek w stosunku do podwładnych a nie przywileje... czy jakoś tak, przynajmniej w podobie :P
Tu wyszło podobnie - zasada numer jeden korpa PVP - walka. Z tego co pamiętam z wątków o DWISH, miła być walka dla walki bez żadnej polityki. Człek poleciał zgodnie z panującą zasadą, i oberwało mu się bo CEO w danej chwili miał inną zasadę - przypodobania się jakiemuś aliansowi. Wedle mnie sam złamał podstawową zasadę - zero polityki.
No..ale to tylko moje osobiste zdanie na ten temat.
SokoleOko:
--- Cytat: VonBeerpuszken w Maj 13, 2012, 22:18:59 ---Tu wyszło podobnie - zasada numer jeden korpa PVP - walka. Z tego co pamiętam z wątków o DWISH, miła być walka dla walki bez żadnej polityki. Człek poleciał zgodnie z panującą zasadą, i oberwało mu się bo CEO w danej chwili miał inną zasadę - przypodobania się jakiemuś aliansowi. Wedle mnie sam złamał podstawową zasadę - zero polityki.
No..ale to tylko moje osobiste zdanie na ten temat.
--- Koniec cytatu ---
Zlituj się, bo bredzisz.
"Podobania się jakiemuś aliansowi" - wtf? Jesteśmy częścią Pure Madness, więc logiczne że działamy według ich reguł. Są wobec nas konkretne oczekiwania, które przekładają się na "standing orders" korporacyjne.
Dux:
--- Cytat: R4kez w Maj 12, 2012, 21:42:07 ---Wtopa byla po Ewencie Kolezenskim w którym to ja Mr Yogi i Sakul Ataner polecielismy na 3 BSy do lowseka...
Była dobra zabawa kilka piw przed kompem , szukaliśmy większych band do walki... Ta ekipa która nas zestrzeliła zbierała się na nas chyba godzinę... w końcu zebrali taki skład z którym bylo ciężko wygrąć... Dużo neutów, tracking disruptorów i z 50 dron ECM... Dostalismy baty, pośmialiśmy się i umówiliśmy na kolejny taki wylot.
--- Koniec cytatu ---
"Iwi Lig" po okolicach Hagilur często i gęsto lata. A że to korp szkoleniowy, to czymś innym niz wielka kupa na takie statki sie nie rzuca ;)
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej