Eve Online > Przedpokój

Aldrin

(1/4) > >>

Aldrin:
Podłączę się pod temat kolegi, nie ma co mnożyć bytów, poza tym jest w tym inna prawidłowość, o tym poniżej...
[admin]Akurat ten dział jest po to aby kazdy miał w nim osobny topic. Wydzielam
Doom[/admin]

Dzień dobry :)

Na Centrali konto założyłem już dawno dawno czasy temu, poprzyglądałem się, poczytałem, uśmiałem się kilka razy szczerze, nie czułem jednak potrzeby wcinania się między wódkę a zakąskę z moją skromną osobą, jako że właściwie nie grałem.

Znaczy się założyłem postać, przeszedłem treningi w UA, zastanawiałem się co robić gdzie iść, komu krzywdę robić... ale jakoś zdecydować się nie mogłem, wkręcać w życie społeczne korporacji.

Więc przez dłuższy czas zajmowałem się wrzucaniem nowych skilli do treningu, drobną spekulacją marketową, spokojną kerbirką w hi. No nie mam czasu, zarobiony jestem. Jak tu do korporacji dołączyć, jak z ludzmi się bawić, kiedy trzeba iść spać 20min po zebraniu gangu? Ale jednak ciągnie i kusi, nęci i przyzywa, więc nie potrafię podjąć męskiej decyzji i piznąć to lub drugie w kąt, by skoncentrować się na jednym.

Az tu nagle natrafiłem na posty kolegi Tonego, pomyślałem, pokombinowałem, wyszło że takie zajęcie właśnie idealne na moje krótkie wieczory :)

Początki były trudne, pierwsza ofiara okazała się mieć zęby, pazury, no i weba z painterem. Już drapałem po strukturze, jednak moja dupa pękła pierwsza...
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=12174745

Ale potem było już tylko lepiej, smaczniej...
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=12174744

Bawię się tak już od pewnego czasu, z nową radością, nadal jednak nie miałem bodźców do zabierania głosu. Do dzisiaj, dzisiejszym Złem muszę się pochwalić, moje słodkie, początkujące skurwysyństwo, aż serce roście :) Moje nuberskie serce, może też i wasze, bitterveckie się rozczulą ;)

Wyskanowałem byłem Scorpiona Navy. Nie obiecywałem sobie dużo, jakoś tak bywa, że ludzie w droższych shipach są ostrożniejsi, czysta logika w sumie. Grind isków trochę trwa, w tym czasie masz szansę otrzeć się o pewne zasady, nawet jeśli nie szukasz. Aczkolwiek zawsze pozostają idioci, którzy mimo wszystkich lekcji życia - pozostają nieskalani mądrością. Gdzie idiota - tam nadzieja.

Pierwszy grzech - gniew. Więc krążę wokół żółciutkich wraków, salvaguję, czekam na convo. Jest i convo, kilka pierwszych słów. Gram głupiego, "zbieram na battleshipa z powrotem", krążę dalej. Gniew jednak zawodzi: "a zbieraj resztki z pańskiego stołu, proszę". Rozczarowanie.

Drugi grzech - chciwość. "Nazbierałem 50m prawie, oto tu w ładowni mojego małego, bezbronnego statku, to już prawie battleship!". I znowu rozczarowanie: "Gratuluję, nawet do floty cię wezmnę, coby lepiej było zarabiać nie obawiając się mojej zemsty". Zrezygnowany - dołączam. Wraki z soczyście złotych zmieniają się w spokojnie i nudnie biało-szare. Zero zagrożenia, zero emocji, widoki depresyjne. Nawet pierwsza myśl o warp-oucie.

No bo jak ugryźć w dupę Czystego i Nieskalanego w high-secu? Pozbawionego instynktów barana o obfitym runie? Zero pomysłów, a szkoda, bo śliny już naciekło... I wtedyk mnie dopadło, niczym grom z jasnego nieba i boski wiatr jednocześnie, myśl tak głupia i naiwna - po prostu na miarę skrojna do mej ofiary :)

"Dzięki ci, przyjacielu" - powiadam - "żeś mnie nie zaszczelił, żeś się paść na gwiezdnych pastwiskach dał biednemu. A w podzięce - cukierek ode mnie, działka salvagu, bo na mnie już czas". Z floty wychodzę, zarzucam puszkę z przynętą, warpuję do stacji, przesiadam się w brutuska, wylogowuję i idę zapalić.

Zadziałał grzech trzeci, najważniejszy i najprostszy. Głupota i naiwność :)
http://eve-kill.net/?a=kill_detail&kll_id=12232060

I taka jest moja opowieść na dziś wieczór :)
Za podstawową wiedzę o pvp dziękuję SokoleOko, Piterowi oraz Papugowi. Za inspirację op-owi. ;)
That is all.

Kharim:
Wzruszyła mnie Twoja historia :)

Isengrim:
Jestes bardzo zlym czlowiekiem. Tak trzymaj. :)

SokoleOko:
+1 :)

Ranshe:
To ja też +1 :)

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej