Jak czytam te wszystkie bzdurne teksty "wielkich wygranych" z XIX i wszystkich komentatorów, jaka to żenua była to szlag mnie trafia. Nagle szaleja na forum jak małe koguciki i odtrąbują sukces. "RA będzie patronatem nowego ally po Atlasie" - brzmi to jak "ja Pan, wy nasi słudzy" - dajcie spokój, prosze... O tym jaki jest silny ally nie świadczy zrobienie wspólnej akcji z innym dużym ally i wynajmowaniem za grubą kase jeszcze innego (cóż, a są tacy co mają dość friendów i nie muszą za wspólną akcje sobie płacić).
Atlas zasłużył sobie na to w pewnym sensie i sam to twierdzę jako member tego ally. Od czasu jak Bobby poszedł AFK była po prostu padaka i nic konkretnego się nie działo. Wszyscy ally w końcu jakoś mogli powiedzieć "A leje na Was, nam tez nie pomagaliście". Walec który przejechał po Atlasie był budowany przez dyrków Atlasa przez długi czas - brakowało tylko paliwa, by wystartował. A czy były szanse coś zrobić w grze "super caps online"? Hmm... Czekam na tych, którzy bedą próbować walczyć z wrogiem, który ma 3-5 krotną przewagę i trzyma system w swoich rękach.
Mało kto się fatygował z pomocą (co nie dziwne w sumie) i nie ma takiego ally, który by sam był w stanie zrobić cokolwiek w takiej sytuacji, poza regularnym traceniem capsli w imie "e-honoru". Więc dajcie spokój z byciem "pro" a Atlas "lame".
Jak dla mnie decyzja o poddaniu się była jedyną możliwą. Tutaj nie liczy się "walczymy do końca, aaaaaa, zginę w imie alliancu!!!". Ludzie zbiorą graty, nie stracą zbyt wiele, rozejda się po innych ally i nie będa musiali tygodniami zbierać na nowe capsle i szipy.
A czy mnie boli upadek Atlas? Szkoda, ale nie pierwszy raz się zmienia barwy. To ma być fun, tymbardziej z ludźmi z korpa. I o to chodzi.