Przykład z życia.
Wybrałem Matara, bo pasowało mi to RPG-wise. Po stworzeniu postaci zalogowałem się do gry, zobaczyłem matarskiego noobshipa, potem pierwszą frytkę (Probe) i stwierdziłem, że to wygląda jak totalna kupa złomu ("non-shocker").
W rezultacie w destroyera wsiadłem już gallentyjskiego. Ciągnąłem uparcie Gallente (Thorax -> Brutix > Dominix) aż do frytki T2 (Enyo). Następny w kolejce miał być Deimos (cruiser T2), ale Centrala mnie nawróciła na Matarów. W rezultacie został mi Gallente Cruiser na IV i brak medium hybryd T2. Po drodze jeszcze zrobiłem Dreja (skille na missile miałem, więc dociągałem głównie shield tank).
Przesiadka na Matarów (Vagabond) spowodowała, że shield tank przydał się bardzo. Z kolei potem były zmiany w statkach frakcyjny i hitem stał się Cynabal. Akurat wymagał... Gallente Cruisera, którego już miałem. Latałem tym dużo i maksowałem, więc wbiłem Gallente Cruisera na V. To "otworzyło" mi Lachesisa, który okazał się bardzo przydatny w gangach, w których latam. Jak się okazało, że potrzeba Proteusa (gallentyjski T3) to kto pierwszy w niego wsiadł? Ja, bo wystarczyło dorobić subsystemy!
Morał: nie ma zmarnowanych skilli, jest tylko kwestia KIEDY się przydadzą.