Wtopa byla po Ewencie Kolezenskim w którym to ja Mr Yogi i Sakul Ataner polecielismy na 3 BSy do lowseka...
Była dobra zabawa kilka piw przed kompem , szukaliśmy większych band do walki... Ta ekipa która nas zestrzeliła zbierała się na nas chyba godzinę... w końcu zebrali taki skład z którym bylo ciężko wygrąć... Dużo neutów, tracking disruptorów i z 50 dron ECM... Dostalismy baty, pośmialiśmy się i umówiliśmy na kolejny taki wylot.
Później przyłazi SOko i sapie coś do mnie na corpowym ,że latam po LSie i robie plamy na killboardzie. Zaczyna swoją gadke o trialu i o tym ,że bardzo chce być z niemcami bo mają najwięcej drejków w syndykacie. Daje do zrozumienia ,że najlepiej przez miesiąc nie wydokowywać ze stacji i lizać Niemcom aż do kości .
Jako że lubie sobie latac solo albo w kilka osób nie mogłem się zgodzić na takie polecnie i odszedłem .
Colonel zrobił ze mnie pirata i gdzieś mam polecenia człowieka , który nie ruszy tyłka ze stacji jak nie ma we flocie więcej jak 20 ludzi + logistyki.
Do tego nie podobały mi się corpowe failfity Sokoła i jego przekonanie ,że misjonarski kombajn jest najlepszym statkiem pvp na świecie.
Jak przekonywałem go do latania na armorze stwierdził ,że na armorze nie można spierdolić z pola bitwy.
Jeżeli strzelanie z 70km rakietami z drejków w DWISH nazywają PVP to ja dziękuję... Wolę lowsec , walkę po męsku i ginąć z honorem.