Wg. mnie definicja peta/renitera powinna być przeanalizowana, jeśli to kogoś w ogóle obchodzi
Teraz na każdy mniejszy alliance który siedzi przy większym czy na rentiera woła się "pet" i jest to trochę błędem.
Pet wg. mnie to sojusz który swoje istnienie zawdzięcza większemu sojuszowi, który nie zdoła utrzymać/zdobyć terenów bez pomocy 'większego brata'. I do tej grupy ja bym zaliczył np. En Garde czy TNT. Można pety też nazwać ładniej 'korporacjami/sojuszami satelickimi'. Oczywiście istnieje wtedy bardzo cienka linia między bycie 'petem' a np. równym członkiem koalicji.
Rentier - korporacja która nie powinna uzależniać swojego istnienia od alliancu. Płaci = wymaga, jest jej źle = odchodzi, nie ma obowiązku latania na CTA i w teorii możliwości bojowe takich korporacji są małe/zerowe.