Nie wiem jak, jakikolwiek popularny program antywirusowy przepuszcza Ci wirusy i skąd takie wynalazki ściągasz.
Wirusy od wielu, wielu lat instaluje sobie sam; tylko wtedy gdy mam pełną świadomość ich istnienia (czytaj: szukam vitaminy).
Pomimo bytności na wielu forach, szemranych stronach itp
nigdy nie zainstalowałem wirusa w inny sposób niż podczas pobierania i instalowania cracków, oraz podczas utarczek na IRCu, gdzie celowo usiłowaliśmy się przedostać przez zabezpieczenia.
Aby było śmieszniej, to jeden komputer przez ostatnie pół roku był bez antywirusa, tyle, że podłączony za routerem z firewallem.
Po przeskanowaniu lapek używany do przeglądania sieci okazał się zupełnie czysty pomijając cookies.
PS Systemów też nie mam w zwyczaju reinstalować. Win XP używam nieprzerwanie od czasu premiery sp1. Instalowałem na nim najróżniejsze wynalazki: Nortona, Pandę, NODa. Avasta i Pandę Cloud. Outpost.
Norton wypadł za fatalna wydajność scanu i obciążanie XPka. Panda i NOD za zawieszanie się podczas problemów sieciowych. Avast działał poprawnie poza oficjalnym wyłączeniem modułu sieciowego po instalacji firewalla Agnitum. Agnitum Outpost Security działa rewelacyjnie zarówno jako firewall jak i antywirus, ale jest zbyt ciężki dla starego komputera z 1GB RAM na którym mają chodzić czasem niezbyt kompatybilne już gry.
Panda Cloud wyleciała za brak tolerancji dla modów do gier i wirusów w crackach. No ni cholery nie dało się jej namówić aby sobie odpuściła. Co update, to na nowo zarzynała różne pchełki
Na nowszych komputerach lapek I3 i skrzynka z Phenomem ustawiłem Agnitum Outposta. Na roboczym komputerze brata wstawiłem Avasta, bo raz, że nie mam więcej licencji, dwa, że działa w tle bez zbędnych pytań. Braciszek ma zdjęcia obrabiać, a nie cracki ściągać, więc praktycznie nigdy nie ma fałszywych alarmów