Szanujac temat watku nie nawiaze polemiki na temat teorii gier, powiem tylko w odniesieniu do EVE:
Jak w przypadku kazdej wojny, biorace w niej udzial strony daza do pewnej wygranej i anihilacji przeciwnika. Stad wiekszosc bitew w EVE przydaza sie wtedy, gdy jedna ze stron ma miazdzaca przewage, a druga nie ma wyboru (brak mozliwosci ucieczki, obrona kluczowego systemu et.) - alternatywnie, gdy jedna ze stron czegos nie wie, i wydaje sie jej ze ma przewage, i dopiero po wejsciu w walke uswiadamia sobie pomylke.
Moje ulubione prawo Murphy'ego: jezeli Twoj atak idzie nadspodziewanie dobrze, to wlasnie wpadasz w pulapke.