Hmm a ja licze, ze Hobbita Jackson tez tak troche "urealni", bo to jednak duzo bardziej bajka dla dzieci (w porownaniu z "basniowo-epickim" LoTRem) jest. I o ile w ksiazce taka infantylnosc jest bardzo sympatyczna, o tyle w filmie... moze wyjsc slabo.
A co do LoTRa filmowego to mnie sie podobal, choc uwazam sie (a zwlaszcza w czasach filmu sie uwazalem) za Tolkienowego hardkorowca, gralem w MUD-a Rangerem z Ithilien, i w ogole.
Na przyklad jednym z ulubionych kawalkow jest wejscie elfiego Waffen SS do Helmowego Jaru, ktore wgniotlo mnie w fotel, chociaz przeciez to jedna z bardziej "nieksiazkowych" scen w calym filmie.