Odnośnie wiary katolickiej to ja to bym chciał, zeby znalazl sie ktos madry i wyjasnil mi jak wyjsc z takiej sytuacji (opierajac sie na naukach kosciola [nie mylic z nauka z biblii]):
Para mloda chcaca wziasc slub, jak to w dzisiejszych czasach zdazyla poznac sie "doglebnie" - jak wiem kosciol uczy ze poznawac sie "doglebnie" mozna dopiero po slubie wiec popelnili grzech. Aby otrzymac rozgrzeszenie nalezy grzechu zalowac - no ale para mloda jest normalna i nie zaluja ze poznawali sie "doglebnie" - jakie jest wyjscie z tej sytuacji, po za hipokryzja/zaklamaniem?
Nie jestem mądry, ale na tyle na ile wytłumaczyli mi podstawy wiary na lekacjach religii jak jeszcze na nie chodziłem:
1. Do rozgrzeszenia wiadomo czego potrzeba... ale również i sumienie ma w tym pomagać (hint - podpowiada co jest, a co nie jest grzechem jeśli nie masz tego podane wprost). Jeśli masz wątpliwość czy coś jest grzechem to właśnie w tym wypadku zadziałało sumienie i wiesz, że POPEŁNIŁEŚ grzech.
2. Nie możesz dostać rozgrzeszenia jeśli szczerze nie żałujesz (akurat tego przyszłej młodej parze ciężko żałować, nieprawdaż ?).
3. W formułce spowiedzi poza szczerym żalem jest obietnica poprawy... tu akurat jest w miarę prosto - bierzesz ślub i masz poprawę.
Religie monoteistyczne dość dobrze określają grzechy (zazwyczaj mówią wprost co jest grzechem). Kościół Katolicki zaś ma tę sekcję szczególnie rozbudowaną (bo grzech jest formą kontroli nad wiernymi), ale i tu nie jest spójny - przykład uważa się, że seks przedmałżeński jest grzechem, ale grzechem jest KAŻDY seks nie służący prokreacji lub utrzymaniu więzów małżeńskich, ale NIE wynika to wprost z dekalogu, czy też nauk Jezusa !
Jest to raczej wynik interpretacji mądrych Kościoła i wykładni wiary (tak, tak, co jakiś czas Kościół publikuje wykładnię wiary czy JAK należy wierzyć, by wierzyć zgodnie z oczekiwaniem... domyślcie się kogo). A zatem wracamy do sumienia, które jest GŁÓWNYM interpretatorem w przypadku każdego przystępującego do spowiedzi, bo to sumienie ma określać kiedy popełniamy grzech (za wyłączeniem tych które są "nazwane z imienia").
Edit:
Mnie też to nie przeszkadza. Denerwuje mnie natomiast moda na poprawność polityczną posuniętą do granic absurdu. Jeżeli człowiekowi w szpitalu przeszkadza że pielęgniarka nosi łańcuszek z krzyżem to moim zdaniem powinno się go wywieźć poza teren placówki i zostawić na chodniku a nie robić z tego program w TV jak to obecnie jest w modzie. Prowadzi to do tego że zamiast strzelać do kiboli zespół kretynów w TV zastanawia się czy pokazanie ich twarzy nie jest naruszeniem ich swobód obywatelskich. No gratuluję.
Bo takie tematy są "medialne" i się po prostu sprzedają.
No świetnie tylko skąd ta konkretna wiara się bierze?
Masz jakiś uraz na tle wiary ? Wiara to wiara - polecam jeszcze raz ze zrozumieniem żebyś przeczytał to co napisałem.
Urodziles się i już wierzyłeś w np. Pana Jezusa?
Czy Ci prali mozg w dzieciństwie?
Na podstawie czego wierzysz i w co wierzysz?
Przykro mi, że coś się w Twoim życiu pochrzaniło, ale nie musisz mi dowodzić, że Twoja wiara jest słaba.
W dzieciństwie wierzysz w wiele rzeczy np. Mikołaja, czy musisz udowadniać dzieciom, że Mikołaj istnieje by w niego wierzyli ? Nie musisz komuś prać mózgu (zakładam, że pijesz do rodziców, bo w nich upatrujesz źródeł wiary. Jednak jesteś w błędzie, bo z pewnych rzeczy, w które wierzysz w dzieciństwie wyrastasz, a pewne rzeczy przyjmujesz jako własne i w nie dalej wierzysz. Co więcej do pewnych rzeczy wracasz pod koniec życia i zaczynasz w coś wierzyć czemu wcześniej zaprzeczałeś !
Zawsze jest ona (wiara) oparta na czymś :
I chcesz twierdzić, że jak chcę w coś wierzyć to jest ta wiara na czymś oparta ?
Na jakiejś książeczce z epoki brązu napisanej bezpośrednio lub pod natchnieniem bóstwa i to w języku starym (dzisiaj) często już nie zrozumiałym przez nikogo
Na autorytecie osoby lub osób którzy twierdzą ze to w co wierzysz to prawda.
Na wielowiekowej tradycji bo przecież tyle pokoleń nie może się mylić.
Fajnie sobie ta prywatna wiarę wymyśliłeś , tylko ze nie ma to nic wspólnego z RL , prawdziwe w każdej religii jest to ze wpływa na życie konkretnych ludzi , narodów , pokoleń. I ten wpływ jest oprócz robienia z ludzi durniów także realnie ZŁY.
No powiedz mi czego potrzeba zęby porządny spokojny człowiek popełnij straszna zbrodnie?
Wiary i religii.
Mylisz się ponownie. Wiara NIE może być na czymś oparta i to jeden z dogmatów wiary m.in. Katolickiej. Jeśli zaś swoją wiarę na czymś opierasz, to cytując powiedzonka z EVE: you are doing something wrong. W KK wiara ma być bezdyskusyjna i NIE może wymagać dowodów (hint: niewierny Tomasz). Rzeczy o jakich wspominasz (przy okazji próbując nieładnie wyśmiać) budują KULTURĘ danej wiary, a nie samą wiarę. Niekoniecznie tylko KK, bo podobnie jest w Islamie, oraz Judaiźmie, w obu tych wiarach masz te 3 elementy, które wyśmiewasz: księgę, autorytet i tradycję, a które są po prostu elementami kultury.
Nie mam prywatnej wiary, a nawet jakbym miał to za przeproszeniem gówno Ci do niej, bo to moja prywatna sprawa w co wierzę. Natomiast zgadzam się, że wiara i religia MOŻE wpływać na życie konkretnych ludzi, pokoleń i narodów, ale tak samo BRAK wiary może na to wpływać (hint: komunizm i faszyzm). Zło (w sensie ludzkich czynów) nie wymaga wiary jako takiej. A do popełnienia strasznych zbrodni wystarczy bardzo niewiele, choćby strach (hint: faszyzm), doświadczenia życiowe, czy rasizm (hint: holokaust). Wiary i religii się tam nie dopatruj, bo o ile mogą, to wcale nie są niezbędne.