Ja używam dystrybucji Linux Mint w wersji opartej na Debianie i pulpit Gnome (to samo co Ubuntu). Jest bardzo wygodna i mógłbym ją dziecku dać do samodzielnej instalacji. Jak ktoś woli, jest też pulpit KDE. Minimum dla Gnome i KDE, to 500 MB RAMu.
Do słabych komputerów są także lekkie wersje pulpitu KFCE i LXD. Zużywają niewiele RAMu (128 - 256), co jest bardzo przydatne na instalacji Live podłączanej do przypadkowego sprzętu, lub starych laptopach bez sensownej grafy i pamięci.
Generalnie Mint, to system idiotoodporny. Skonfigurowany od A do Z (kodeki, sterowniki itp), po prostu elegancki. Od gołych dystrybucji różni się głównie dodatkowymi licencjonowanymi pakietami, których nie trzeba samemu instalować. Można też pobrać czystą kompilację Debiana uzbrojoną jedynie dodatkowo w soft Minta.
http://www.linuxmint.com/Warto zainstalować np na Flasha USB i wypróbować przed pakowaniem na dysk jakiegoś egzotycznego lapka etc.
Polecam ten program:
http://unetbootin.sourceforge.net/W górnym menu możemy wybrać suportowaną dystrybucję instalowaną z sieci. Na dole wybieramy typ instalki - USB / dysk i docelowy napęd. Możemy też wskazać zamiast instalacji sieciowej plik ISO z dowolną wersją i zainstalować np najnowszego Minta 10, lub lada moment 11. Zazwyczaj też działa wszystko bezproblemowo.
PS Nie mam pojęcia co za problemy widzicie w OOffice (poza małpim wykuciem na pamięć klawiszy MSa). Zrobiłem na nim parę prac magisterskich gdy miał o wiele mniejsze możliwości niż dziś. Dawniej do składania tekstu używałem jeszcze Page Streama na Amidze i Quarka na MACu, więc dziś zdecydowane wolę Scribusa niż wszystkie zwykłe programy Office razem wzięte. IMO jest fenomenalnie wygodny i prosty. Córce nawet kolorowe wypracowanie do gimnazjum wolę nim przygotować niż MS, czy Open/Libre Officem.
Natomiast na arkuszu OOffice pracuje wiele firm handlowych i nie zauważyłem aby kogokolwiek obchodziło, czy przyjmowany pracownik lubi bardziej MSa. Proste zdanie: robisz albo na twoje miejsce przychodzi kto inny; rozwiązuje problemy w ułamku sekundy. Większość ludzi na drugi dzień nie potrafiłoby nawet odpowiedzieć o co im w ogóle chodziło z MS. Zwykły strach, że coś będzie inaczej i głupio wypadną szybko mija.