Dawno nic nie napisałem to coś skrobnę
PvP w Eve to taki tajny projekt CCP dla urozmaicenia życia kerbirów, żeby czerwone krzyżyki im się nie znudziły, to co jakiś czas wpadają PVPerzy i podnoszą także im adrenalinkę, coby nudno nie było, a po stracie raciarki był nowy cel w życiu...tzn w Eve
Kochane Kerbiry, jak ktoś jest dobry, to inny musi być zły. Tak ten świat jest urządzony, czarne-białe, dobro-zło. W dodatku w zależności po której stronie aktualnie jesteś, to ta druga jest zła:)
Dlaczego ja latam PVP?
Dla interakcji z innymi graczami. Dopiero tu odkryłem czym dla mnie jest ta gra. Zwycięstwo i popsucie komuś krwi, to tylko uboczne smaczki PVP. Adrenalina ma to do siebie, że żeby się wydzieliła potrzeba coraz mocniejszych bodźców, a o to coraz trudniej w Eve, a może ja już się uodporniłem. Statsy, mają taką przykrą właściwość, że zawsze znajdzie się jakiś NOLIFE, który Cię pokona
Najważniejsze dla mnie jest to, że leci grupa, która musi być zgrana i wie czego się po sobie spodziewać. Musi być jednością, żeby wygrać, lub uciec w całości. Zaufanie do FC, który każe ci wskoczyć na dużo większy blob, czasem czujesz, że zginiesz, a mimo to wykonujesz rozkaz, a ten skurczybyk wygrywa potyczkę tylko sobie znanym sposobem. Raporty skautów, rozkazy FC, to muzyka dla uszu. Polowanie, uczucie bycia częścią doskonale naoliwionej machiny do zabijania. Czasami ucieczka z pola walki, zwiewanie przed blobem, jak skauci wyciągają flotę z zakampionych systemów daje więcej emocji niż sama walka. To że masz kogoś z boku na kim możesz polegać, komu możesz tyłek uratować, z kim możesz po powrocie pogadać o całym zdarzeniu i nacieszyć się sukcesem, lub razem połknąć porażkę. To jest dla mnie PVP.
PVE dla mnie jest zbyt, mało integracyjne, no chyba że grupą tłuczecie sleepersów, ale jak już jesteście na tym poziomie, to wcześniej czy później kogoś zabijecie choćby w obronie własnej, a potem to już zapraszamy do NAS, na tą wg Was ciemną stronę mocy, po której pije się piwsko na roamach i cieszy z tego, że koło CIebie leci w Warpie kumpel z wirtualnej rzeczywistości.
Czasami zastanawim się, czy przynależność do PVE i PVP nie zależy od tego czy jesteś Intrawertykiem, czy Ekstrawertykiem, trzeba by jakiegoś psychologa zatrudnić coby nas przebadał, ale nie wiem czy w domu bez klamek pozwolą nam grać w EVE
p.s prestiż i sława w Eve to jest akurat to co mi przeszkadza w PVP. Wskakujesz do jakiejś konstelacji, ba nawet regionu i w zasadzie możesz wrócić, bo wszystkie okoliczne intele już wszem i wobec obwieściły, że "straszne bestie" się zbliżają i choćbyś chciał się z kimś wymienić antymaterią, zaprzyjaźnić za pomocą scrambla, to nie ma szans, wszystkie mosty zwodzona na stacjach są już podniesione i tylko widać migające oczka w bulajach stacji