To inna sprawa :/
Większość polskich schronisk woła o pomstę do nieba :/
A co do szczepienia/odrobaczania to się trzeba uprzeć, przecież to jest chwila. Mówisz, że koszta pokrywasz i niech nie robią pod górkę, bo to ich statutowy obowiązek, a jak nie, to wrócisz z telewizją
Miałem w Gdańsku podobny przypadek, pojechałem ze znajomymi, chcieli psiaka, znaleźli takiego, w którym się z miejsca zakochali i nagle się problemy zaczęły. A to nie zaszczepiony, a to nie ma książeczki, a to coś tam... W końcu jedna z wolontariuszek się wygadała, że piesek jest zarezerwowany dla kogoś, kto przyjeżdża i kupuje (!) od schroniska średnio 2-3 psy w miesiącu. Nawet nie chcę zgadywać po co :/
W każdym razie przedstawiłem się, pokazałem wizytówkę swojego stowarzyszenia, trochę palcem pogroziłem i nagle problemy zniknęły, znalazła się pani weterynarz, która zaszczepiła psa na miejscu, wypisali nową książeczkę i w ogóle cud miód i malina. Musieli tylko podpisać zobowiązanie o tym, że wysterylizują psa, jak osiągnie odpowiedni do tego wiek.
A po zgłoszeniu sprawy do organu nadzorczego i kontroli stamtąd, pracę w schronisku straciło kilka osób, które dorabiały sobie sprzedając zwierzaki na boku różnym podejrzanym typkom.
Generalnie - bierzcie zwierzęta ze schronisk, one nie mają tam super warunków i im szybciej opuszczą te miejsca, tym lepiej. Pewnie, psy czy koty rasowe są fajne, ale przychylam się tutaj do zdania pani Doroty Sumińskiej. Chcesz mieć rasowca? Ok, ale najpierw uratuj jednego psa/kota ze schroniska. Kolejne możesz kupować...
No i ciekawostka, ze świata kociego, bo jak jest u psów to nie wiem. Koty domowe, zabrane z ulicy czy schroniska, też można (z powodzeniem) prezentować na wystawach! Więc jeśli ktoś chce kupić kota rasowego, tylko po to, żeby się lansować po wystawach - niech lepiej uratuje jakiegoś biedaka ze schroniska. Zrobi dobry uczynek, zaoszczędzi kupę kasy, a na wystawy i tak może jeździć. Wstęp będzie miał tańszy, a i konkurencja mniejsza czyli szansa na wygranie jakiś nagród sporo większa.
Kot mojej siostry jest tego najlepszym dowodem
Ja ze swoimi rasowcami byłem na kilkunastu wystawach i cokolwiek poza certyfikatem doskonałości w typie rzadko udawało się zdobyć. Ona ze swoim rudzielcem (jeden z 5 rodzeństwa uratowanego przez moje stowarzyszenie w Grudziądzu), z każdej wystawy przywozi worki żarcia, żwirku, puchary, medale... Tylko w zeszłym miesiącu, w Legionowie, wygrała 25kg suchego żarła, 2 czy 3 10l worki ze żwirkiem, 3 puchary, jakieś dyplomy... Dzięki temu pozostałe 12 kotów (domowych i półdzikich), którymi się opiekujemy ma niezłą wyżerkę