Jak chcecie sobie wyrwać teren i mieć jakąś tam niezależność to musicie być największymi sukinsynami w okolicy. Takimi co to zbiorą dziś bloba na pysk, ugną się a jutro wrócą orać te posy znowu. I będą to robić skutecznie.
Spróbowaliście ? Zagrać agresywnie tak żeby kogoś zniszczyć, złamać, zabić, rozszarpać wszelkimi dostępnymi sposobami ?
Bo gwarantuje wam, że jeśli tacy będziecie to prędzej czy później wyszarpiecie sobie kawałek sova nawet samemu.
Nie wspominając o tym, że układać się również będzie łatwiej w razie czego.
Tylko tacy trzymają sov obecnie.
Ale to wymaga poświęceń w czasie gry. Grasz po to aby butować innych tak długo aż po ich trupach znajdziesz się na szczycie gdzie można zdobyć jakąś stacje.
Pytanie czy naprawdę tego chcecie ? Ta robota nigdy się nie kończy, zawsze znajdzie się ktoś obok kto będzie chciał wam zabrać wasz kawałek tortu.
To nie robota, to przyjemnosc. Jezeli ktos traktuje strzelanie do innych jak robote, to nigdy nie bedzie w tym dobry, bo to co sie robi trzeba po prostu lubic. Jezeli ktos ma dusze kerbira, to nawet jezeli bedzie sie bardzo staral byc twardym sukinsynem, zeby utrzymac swoj kawalek tortu i sobie tam spokojnie kerbirzyc, to wczesniej czy pozniej wymieknie, bo to trwa w nieskonczonosc. Nie wystarczy udowodnic raz, ze jest sie twardym, zeby sobie potem spokojnie od tego odcinac kupony - trzeba to udowadniac codziennie, bo zawsze sie znajdzie ktos nowy kto bedzie chcial nas przetestowac. Dlatego ta sciezka nie ma konca, zawsze bedzie jakis nowy przeciwnik. Dlatego trzeba to lubic, i do kazdego nowego wyzwania podchodzic z usmiechem, im wieksze wyzwanie tym wiekszy usmiech. Na tym polega PVP w EVE, i dlatego spolecznosc graczy naturalnie dzieli sie na tych, ktorzy znajduja przyjemnosc w strzelaniu do innych (sa jak rekiny), i na tych, ktorzy staraja sie sprawiac takie wrazenie, zeby tylko dac im spokoj (sa jak te nadymajace sie kolorowe ryby, ktore staraja sie sprawiac wrazenie wiekszych, niz sa, zeby przeciwnika odstraszyc). Proporcje miedzy tymi grupami sa mniej wiecej takie, jak miedzy legion of death a shadow of death - prawdziwego pvpera naprawde ciezko znalezc, i takiego kogos nawet latajacego rifterem poczatkujaca postacia mozna latwo rozpoznac, i odroznic od tych, ktorzy tylko udaja. EVE ewoluuje w kierunku, w ktorym ewoluowalaby kazda prymitywna spolecznosc oparta na dostepie do zasobow i hierarchii sily, wyodrebnia sie grupa "wojownikow zwodowych", i "rolnikow", gdzie rolnicy placa za miecze i zbroje wojownikow. Pisal o tym niedawno Czech Lion na Kugu, sciana tekstu po angielsku ale warto przeczytac. Wszystko zmierza do tego, ze niewielkie, ale wyspecjalizowane grupy beda sie ze soba prac o teren, na ktorym im wlasciwie nie zalezy, ktory jest uzytkowany przez wieksze, kerbirskie alianse. Czy jest to zaleznosc typu pet-master (jak C0ven i rentiersi np, albo Legionofxxx i Shadowofxxx), czy zaleznosc typu wynajmujacy-najemnik, polega na tym samym - pet kerbirzy, i oddaje (mniej lub bardziej bezposrednio) czesc zarobku komus, kto nie lubi tego robic, ale za to lubi walczyc. Troche inny model reprezentowalo CVA i NC, ale to osobny temat. Generalnie wszystkie grupy trzymajace teren w grze albo go sobie wywalczyly, bo po prostu lubia walczyc, albo dostaly/kupily od takich grup.