Planem była oczywiście odbudowa i czekanie na dogodną sytuacje żeby odbić kiedyś Provi. Allians już przed kampanią podzielony był na tych którzy chcieli bardziej hardkorowego CVA (wywalanie kerbirow, aliansowy cap ship program, więcej akcji ofensywnych ze strony CVA itd) i tych którym casualowy tryb aliansu odpowiadał.
Po zakończeniu kampanii, przyszedł czas na pytanie co dalej, o cel długodystansowy raczej nie trzeba było nikogo pytać, dyskutowano o tym co będzie dla nas najlepsze by ten cel osiągnąć. Były propozycje by przenieść się do curse (za czym byłem), dostaliśmy tez propozycje sov'a od NC, Aralis jednak stwierdzil ze opuszczenie Misaby bedzie równoznaczne z poniesieniem porażki (LOL
), na moje pytanie "w jaki więc sposób będziemy rekrutować ludzi zainteresowanych 0.0 i sov warfare żyjąc w low-sec'u" dostałem odpowiedź "Those are the wrong people. Don't want them anyway. We want Amarrian loyalists interested in preserving NRDS", a-ha
.
Jako korp wysunęliśmy też szereg pomysłów/wizje tego jak CVA mogłoby pracować i do czego powinniśmy dążyć w najbliższym czasie, ta bardziej hardkorowa połowa CVA była jak najbardziej na 'TAK', jednak sam Aralis zdawał się ignorować nasze propozycje. Później były już rożnego rodzaju faile dyplotayczne typu plusowanie Opticlawn'ow (częściowo ludzi którzy wystawili nas do wiatru podczas obrony provi, a w drugiej cześci totalnie bezużytecznych kerbirów szukających kuwridołka) czy brak dialogu z paxtonami.
Czyli ogólnie Ci którym zależało na czymś więcej niż tylko trzepaniu misji w ziri i roamowaniu po provi po prostu odeszli/odchodzą, ewentualnie zostali i wierzą w cuda/Aralisa, który w moim odczuciu gra w jakąś inna EVE.
Z 700 osób które wskazuje teraz licznik ally nie wiem czy jest 40 osób online w peak'u (tutaj trzeba by zapytać kogoś z husarii), z czego 10-15 to pewnie alty, z takimi liczbami to CVA może sobie najwyżej poroamować ewentualnie popisać na forum
, jako allians tez nie zostało dużo do zaoferowania, dlatego wątpię żeby w najbliższym czasie te liczby się zmieniły.