Mijały tygodnie ciężkiej pracy. Latanie, badania, raportowanie, wytyczne, picie, seks, kac. Billy pierwszy raz w życiu poczuł, że w jego życiu może chodzić o coś więcej, niż mgliste marzenia o spełnieniu swoich bliskich pragnień. Dni zlewały mu się w miesiące, a te miesiące zaprowadziły go nieuchronnie do końca roku akademickiego. Momentu prawdy, który jest podsumowaniem ciężkiej pracy kadetów. Ten rok był jednak inny od wszystkich poprzednich, które Billy przeżył w czasie swojego pobytu w Akademii... Nie chodzi o to, że w jego życiu pojawiła się Natasha O'Neil, która wypełniła ukrytą pustkę pragnień, o której Billy nie miał pojęcia wcześniej. Nie, nie chodzi również o to, że Billy wziął się w końcu do pracy, zaliczył zaległe przedmioty i rozpoczął zaawansowane badania, które w przyszłości miały go doprowadzić do nie bagatelnego odkrycia. Jego przyjaciele, Martin, Triss, Jake, Robert, Mitch, Maria oraz wszyscy, których darzył szacunkiem. To wszystko było ważne w jego życiu, zawsze to podkreślał. Jednak chodziło o coś innego, coś bardzo subtelnego...
- ... witam także kadetów, którzy jeszcze nie kończą w tym roku Naszej Akademii, ale których pasja i ciężka praca na pewno zaprowadzi do tego samego punktu w ich życiu. Żywię olbrzymią nadzieję, że tak jak ich starsi koledzy i koleżanki, będą kończyć Akademię z podniesioną głową !
Billy nie zbyt lubił oficjalne inauguracje i różne takie. Czuł się tam głupio, ale jednocześnie wiedział, że jest to nie uniknione. Stał jako jeden, z kadetów przedostatniego roku, w długim szeregu stojących na baczność. Nienaganne mundury 'niebiesko-srebrnych' dodawały splendoru całej uroczystości.
- Za chwilę będziemy świadkami przysięgi, jaką nasi kadeci złożą przed Władzami Akademii i przedstawicielami Władz Państwowych, to zawsze jest wielka chwila... Tu i teraz, patrzymy na przyszłą dumę Marynarki Federacji ! Ci chłopcy, w przyszłości będą bronić pięknego snu, który kiedyś został urzeczywistniony przez naszych przodków - Wolność, Sprawiedliwość, Demokracja ! Gratuluję Wam z całego serca i życzę długiej służby i Chwały na polu walki ! Dziękuję.
Rozgrzmiały oklaski, tysiące kadetów, rodziny, władze akademii, goście i dziennikarze. Billy poczuł się momentalnie straszliwie przytłoczony tym splendorem, teatrem. Przypomniał sobie jeden z wykładów majora Kell'a:
"Będziecie się znajdować w różnych sytuacjach. Pamiętajcie, że gdy będziecie ginąć gdzieś tam w kosmosie, to Waszym jedynym sprzymierzeńcem jest nie tylko kolega ze szwadronu, skrzydła czy floty. Gdy Wasi przyjaciele będą ginąć, gdy będzie się Wam wydawało, że walka nie ma sensu i wszystko już stracone. Przypomnijcie sobie, po co to robicie ? Ten świat jest czymś więcej, tutaj walka nie jest prowadzona tylko przy pomocy statków, flot i miliardów ISK. Walka toczy się przede wszystkim wewnątrz Ciebie i mnie ! Kim jesteś ? Otwórz oczy i spójrz przed siebie, jeżeli widzisz tylko wroga przed Tobą, to zgiń w chwale jak prawdziwy patriota ! Jeżeli jednak, widzisz za wrogiem lepszą przyszłość dla swojej rodziny, kraju i świata, to go zabij i wróć na stację z informacją... Zadanie zostało wykonane, Admirale !
Wasi przyjaciele będą ginąć. Wasz dowódca poświęci całą flotę, jeżeli będzie trzeba. Co z tego dla Was ? Myślicie że coś Wam się należy ? Powiem Wam coś: Gówno Wam się należy ! Dziękuję... do zobaczenia, za tydzień." Przypomniał sobie brawa, jakie dostał major Kell za swoją dygresję - porównał je z brawami dla Komandora za przemówienie. Uśmiechnął się w duszy, jego kąciki ust złożyły się znacząco.
- Do hymnu, baczność !
Sztandary zostały przechylone ku przodowi, kompania honorowa szła powoli ku absolwentom. Gdy doszli naprzeciw, hymn federacji został zagrany. Słowa rozbrzmiały, podniosły atmosferę... Flashe, relacje telewizyjne, trąbki. Billy nagle poczuł, że napływają mu do oczu łzy... Stał jednak sztywno, zamrugał oczami, jednak cienka strużka spłynęła mu po policzku.
Po hymnie rozległ się głęboki głos absolwentów:
- Przysięgam, zawsze służyć dobru Federacji. Walczyć o wolność wszędzie tam, gdzie jest ona zagrożona. Być sprawiedliwy i szlachetny w życiu osobistym i podczas służby w barwach Federacji. Być odpowiedzialny za...
Znał te słowa na pamięć, często zastanawiał się nad ich głębszym sensem. Często zastanawiał się, czy rzeczywiście one coś znaczą dla tych wszystkich ludzi, dla niego ? Dzisiaj, gdy kończył się kolejny rok jego pobytu w Akademii znał już odpowiedź na to pytanie...
-------------
- Za kolejny rok, panie i panowie ! - Robert wzniósł toast
- Za kolejny... - rozległ się chórek przyjaciół
Siedzieli w 'Quinnies', wszystko było takie samo jak zawsze... Ale jednak, wszystko było inne niż zwykle ! Coś się zmieniło, piwo smakowało inaczej, rozmowy były cichsze, a zapiekanki bardziej sycące. Dym, który zawsze był nieznośny, teraz Billy wciągał nozdrzami i całym sobą. Ktoś chciał go poczęstować jakimś 'lekarstwem na smutek', ale odmówił. Od dzisiaj nic nie wyglądało już tak samo...
Koniec.