Śmiem twierdzić, że w niewielkim stopniu znasz i rozumiesz mechanizmy rządzące polityką w EVE
Trzeba pamietac ze w polityce nie licza sie uczucia czy tez wiernosc.
W polityce w EVE akurat liczy się to czy ludzie się wzajemnie lubią - jest to motorem wielu politycznych decyzji. Zwykle w grę wchodzą negatywne uczucia takie jak pogarda do przeciwnika (GS na przykład) która powoduje, że ludzie jednoczą się aby go unicestwić mimo, że fizycznie i na krótką czy długą metę do niczego więcej niż własna satysfakcja nie jest im to potrzebne.
ALe tu nawet nie o uczucia chodzi. Po prostu kompetentne, przewidywalne i doświadczone sojusze i korporacje są w tej chwili chyba najcenniejszym "surowcem" w EVE. ISKi, moony czy sov to rzecz nabywana za pomocą kompetentnych pilotów. Jak ich masz to znajdziesz sobie jakiś kurwidołek, gdzie te moony i sova zdobędziesz (jeśli go chcesz). Jeśli ich nie masz to nie tylko niczego więcej nie zdobędziesz ale i pewnie to co miałeś stracisz.
Od kilku lat coraz to nowe alliance z rodzaju FotM rekrutują na potęgę wszystko co potrafi zfitować draka marząc o liczących kilkaset członków flotach. Problem w tym, że większość korporacji które pozyskują nie zżywa się z alliansem i dba raczej o własne interesy uciekając jak szczury na pierwszą oznakę kłopotów. Taki corporacje nie będą walczyć do ostatniego capitala. Ba! Pewnie ich nawet nie wystawią bo i po co? Gówno ich ten alliance obchodzi.
Stare, średniej wielkości i "nie rozwijające" się allianse jak c0ven czy SE (ja bym je nazwał raczej rozwijającymi się powoli) mają tą przewagę nad rozdmuchanymi papierowymi tygrysami, że każdy mniej więcej wie czego się po nich spodziewać, że liczby w ich flotach wzrastają zamiast spadać gdy sytuacja się zagęszcza itd. A także tym czym St0ven w zasadzie broniły Esoterii: świadomością większych sąsiadów, że nawet jeśli zaora się im ich sov normalnie ich blobują to oni nigdzie nie znikną i po prostu przeniosą się kilka jumpów dalej do Stain, a 5 minut po tym jak blob pójdzie do domu postawią pierwsze SBU. Każdy więc wykonuje prostą kalkulację: "150 szabel na które można liczyć, czy 150 wkurwionych rusków i polaków czekających tylko, żeby coś nam ubić oraz stawiających SBU jak tylko zajmujemy się czymś 2 regiony dalej".
Tutaj dochodzimy do kwestii celów. Celem SW zawsze było fajne pvp, dokopaniu innym majacym nad nimi przewagę liczebną, doskonalenie się. Rozbieżne względem interesów innych stały by się dopiero w sytuacji jaka panowała rok temu - wesołego blue landu 40 jumpów w każdą stronę. W innym wypadku ciężko o jakieś wielkie konflikty.
Przy calym szacunku sla c0 i Steina to sa bardzo statyczne aliance ktore sie niestety nie rozwijaja. Stanely na obronie tego co maja... A AAA raczej dynamicznie podchodzi do gry, tak jak Ini, IT, NcC, itp.
jak Atlas, sys-k, DT... Gdzie oni teraz są? Rekrutowanie wszystkiego co na drzewo nie ucieka nie jest takim dobrym pomysłem, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać.
Nie sadze aby pokusiło sie na xxDeathxx czy tez IT.
Ja stawiam, że po upadku INIT. cała południowa koalicja weźmie się za IT. Wymarzony przeciwnik - niedalego zarówno od terenów SW, ROL jak i -A-, że o mniejszych alliansach które mogą bazować w Stain nie wspomnę.
Jesli -a- będzie chciało pójść w inną stronę, to pewnie na SW nie będzie już mogło liczyć (za daleko, chyba, że byłby to atak na WN.) ale powodem do konfliktu też to nie będzie. Zwłaszcza, że jak to powiedzieli moi przedmówcy - jesli AAA miałoby c0ven atakować, to mieli niespełna rok temu 2 doskonałe ku temu okazje.
A na pomysł konfliktu między SE a c0venem w litości spuszczę zasłonę milczenia