Pewnego wieczora raczyłem się sobie piwkiem podczas operacji górniczej. Wiadomo, ciężko pracujący robol może sobie, nie? Atmosfera na vencie przednia, każdy na bańce oprócz pilotów Orek, więc puszki schodziły w szybkim tempie. Wiedziałem że bańka + granie = fail.
Op się skończył i cóż, zatraciło się kontrolę i do durnej bani wpadł jeszcze durniejszy pomysł wybrania się do lowsek na misje. Zapakowawszy swego Rupture pod misje lvl2-3 plus salvagining sprzęt w ładowni. Byłem jeszcze na tyle trzeźwy żeby sprawdzać gejty skautem gdy szukałem dobrego agenta. A było to dawno temu jak było się sobie nubkiem i nie było nawet myślenia o lataniu w lowseku. Nauczyłem się po jednym skoku bez sprawdzania skautem i straciłem Hoardera z jakieś 15 mil minerałów :p Wtedy to była dla mnie okrutna suma
Znalazłszy dobrego agenta, ładnie się rozpakowałem na stacji i podjąłem lekkomyślnie misje lvl3. Bańka konkretna więc i myślenie z pupy. "Kto mi tam podskoczy, aight!". Takim to myśleniem załadowałem działka i fit pod misje i tu zonk, tractor beam i 2 salvagery
Taki się mocny poczułem, haha.
Pamiętam tylko jak opuszczałem stację i obudziłem się w wyrku. Nawet nie było kaca i tak się przyjemnie leżało gdy nagle przeszywająca myśl o stracie statku i jaja na nie opłaconym klonie. "No ładna wtopka, klon na połowie SP
" pomyślawszy biegnąc do kompa.
EvE włączona była nadal a mój statek orbitował wokół stacji w systemie 0.4, nazwy nie pamiętam. Szoker, jak nikt mnie nie zabił jak dotąd. Dokowanie w panice, przeglądam statek, nic nie stracone. Przeglądam kombat log, nie zabili mnie. Wtf?! Ostro. Staram się przypomnieć bieg wydarzeń i ekstremalne szczęście, myślę. Coś powoli mi tam świta ... zaglądam w maile. Meil od kogoś kto przyglądał się moim wyczynom na misji.
Pisał że znalazł mnie na skanie i pomyślał, "EZ kill". Wpadł i zobaczył Rupture robiącego misje i salvagującego jak leci, plus rozkłada fryty dronami (a założyłem sobie artki na dystans). Nabrawszy respektu do pijanego mistrza, począł mnie bronić od piratów których też salvagowałem i lootowałem. A latał Chimerą O_O Czyli jeśli dobrze zrozumiałem mogłem być rozwalony instant.
Skończywszy czytać maila myślę sobie kurde czas sprawdzić loot. Tutaj szczena mi opadła. Szybkie obliczenie wg. cen na markecie ... ok 150 mil z samego salvage. Nie wiem ile czasu to trwało ale dostałem banana na twarzy, spakowałem się i poleciałem do Jita
GG ...
Drink & Fly Reckless !
Mimo że od dawna nie gram, a siedzę przy piwku właśnie, tak mnie naszło coby opowiedzieć tę małą historię.
* veldi pije zdrowie za Centralę
Veldah out.