Użytkownik nie musi nic udowadniać jeśli nie postawiono przeciwstawnej jego wnioskowi ekspertyzy (opinia sprzedawcy w stylu "odwal się pan", to nie jest ekspertyza). Jeśli już dochodzi do sprawy konsumenckiej i taka ekspertyza jest, to rzecz oczywista, że trzeba ją obalić przedstawiając niezależną aby nas w ogóle wysłuchano. Przecież prawnik nie będzie rozpatrywał sprawy na piękne oczy klienta. Problem jest raczej w tym, ze polakom wciąż się wydaje iż dochodzenie swoich praw i rozstrzyganie sporów z udziałem adekwatnych instytucji, choćby i sądów, to coś strasznie wstydliwego i niezmiernie trudnego, Co nijak ma się do rzeczywistości.
Co do samego monitora. Jak nic nie uszkodzisz i nie było trwałej plomby uniemożliwiającej dostęp do obudowy, to i w żaden sposób nie naruszysz gwarancji, bo zapisu o zakazie odkręcania śrubek i zmywania zdechłych much to raczej w niej nie ma, gdyż naruszałaby prawa użytkownika. A jak uszkodzisz monitor, to Twój prywatny problem (mogłeś wszak oddać do serwisu), ale udowodnienie takiego uszkodzenia leży po stronie autoryzowanego serwisu producenta. Handlowcy nie mają tu nic do powiedzenia poza przyjęciem reklamacji.