Moj kot po wykastrowaniu zaczal miauczec falsetem, przytyl i zmienil tryb zycia - wczesniej spal 16h/dobe, teraz spi 20h/24. Poza tym smieja sie z niego wszyscy koledzy, tzn smiali sie dopoki nie przywalil kilka razy gruba jak bohen lapa (miauczac przy tym falsetem). Nie chodzi juz na dzialki ani do okolicznych golebiarzy - ktorzy z okrucienstwa nad kotami slyna. Nie bije sie o dziewczyny, tylko o teren, wiec mniej wydajemy na weterynarza, bo rany sa plytsze. Generalnie kastracja to nie jest jakies super rozwiazanie, ale zyjemy w cywilizacji, trzeba sie dostosowac. No i wydatnie zwieksza dlugosc zycia kota, bo nie wdaje sie w awantury tak czesto. Z pozytkiem dla zdrowia psychicznego wlasciciela, zegnalem juz kilkanascie roznych kotow, wiec wiem, o czym mowie. Tez kiedys bronilem jajek wlasna piersia, ale wystarczy pogrzebac kilka odchowanych kotow, zeby idealizm zniknal.