Jest jakaś grupa dość hardcorowych graczy, którzy starają się być na topie wygrywaczy wszystkiego. Na tym topoym poziomie filozofia jest taka, że zebranie bloba 200 sniper BSów to pikuś i może to zrobić "każdy", zebranie floty capitali przyprawionej supercapitalami to codzienność i na tej scenie militarnej zasadniczo występują wyłącznie bronie ostateczne - wielke bloby, masy capitali lub ostateczna broń mniejszej skali, jedyne dwie rzeczy która może umykać blobom, ich chmarom cepów i jeszcze coś robić (w przeciwieństwie do wiszenia na cloaku). I to są właśnie nasze nano.
Z tego punktu widzenia nano jest w istocie jedyną alternatywą oprócz zasadniczo dużo łatwiejszych do wtopienia gangów reconów, SBków etc. Może się więc wydawać że jak nie będzie nano to zostaną już tylko wielkie bloby capitali bo nic innego nie przeżyje.
Co jest zasadniczo nieprawdą. U nas na prowincji blobów prawie w ogóle nie ma, capitali jest mało i wszyscy doskonale się bawią w gangach po 1 do 20 ludzi w BSach, BCkach, reconach, nano i nie-nano HACach, cepach, covopsach, commandach, SBkach a nawet AFach i innych cudactwach. I co? I nico, problem który "rozwiązują" nanogangi (dominacja blobów) nie istnieje, jest fajnie, różnorodnie i jest równowaga co widać po tym że różne typy statków latają i giną. Jeśli ktoś lata jednym statkiem pół roku i zabija dziesiątki przeciwników nim go straci to naprawdę jest taki zajebisty, a nie dlatego że zabicie względnie rozgarniętego i w miarę ostrożnego pilota dobrego nanoshipa jest kwestią odrobiny szczęścia i dobrego, zgranego i wyspecjalizowanego gangu.
Celem nerfu nano nie jest skasowanie nano bo jakieś barany wyją, tylko próba przywrócenia różnorodności taktyk również w 0.0 (tj bez sentry).