Trudno określić, czy gram w wolnym czasie, bo zasadniczo mi za niego płacą. Niestety są to godziny aktywnością graczy zdecydowanie nieodpowiadające polskiej szerokości geograficznej. Łatwiej spotkać jakieś zamorskie stwory. Czy wirtualny bar jest dobry, czy zły nie mnie oceniać, bo go w EVE jeszcze nie ma, ale jeżeli jakiś dev grał np w Anarchy, to wie że można w takich miejscach spotkać czasem większe tłumy niż na lokacjach do walki PVP. Widocznie dla wielu graczy, to całkiem wygodny sposób komunikacji i nic dziwnego, że marketing CCP mocno akcentuje nową cechę EVE. Związek wirtualnych barów z prawdziwymi jest raczej żaden i to, co robimy w realu nijak się ma do miejsc rozrywki w grach, więc popisy kaskaderskie, o tym ze ktoś niepotrzebuje kompa aby pogadać z kumplami, można sobie o kant dupy rozbić. Rozciagając takie frazesy, można napisać: po co wogóle grać w EVE, można przecież pograć w piłkę, pokera, czy przejść się do pubu. Skoro jednak gramy, to niby dlaczego miałbym nie rozmawiać z ludźmi, którzy są rozrzuceni w większości na tysiące kilometrów. Kompletna bzdura i produkowanie zbędnych problemów.
Co do postów AngelMarc'a chciałem nawet pobawić się flamem, ale chłopak pisze tak bełkotliwie, że niewiele można z jego pseudoargumetami wyciąganymi bez ładu i składu zrobić. W sumie nie ma na co odpowiadać.