To może taka mała anegdota, rzecz działa się w roku pańskim 2016...
Odezwał się do mnie wtedy znajomek że będzie taki projekcik, skrzyknęła się grupa pefałperów pod przewodnictwem niesławnego FC time3290 (czy jakoś tak, nigdy tych jego cyferek nie pamiętam) z siedzibą w Great Wildlands, z zamiarem wyrwania kawałka tortu z walącej się imprezy jakim były freeportowe stacje w Scalding Pass. Szczegółów nie pamiętam, ale siedział tam jakiś aliansik który implodował od wewnętrznych tarć i zostawił po sobie całkiem sporo dóbr w postaci sova i stacji, o moonach r64 nie wspominając. Perspektywa interesująca, przy czym od początku zaznaczone było jedno - nie bawimy się w
POLITYKOWANIE. To znaczy że bez żadnych negocjacji, dialogów technicznych, czy też listów intencyjnych wpier*alamy się w to bagienko i entosisujemy co popadnie.
Mieszanka w której skład wtedy zostałem wciągnięty pokrywała zarówno UE jak i US timezone, także uznaliśmy że ten temat mamy ogarnięty, pod wspólną chorągwią stanęło około 50 dusz (w obu timezonach, na jedną flotę przypadało około 20).
W początkowym okresie "inwazji" zrobiliśmy duży skok, z marszu przejęliśmy jedną stację w centrum zachodniej części regionu i zaczęliśmy kręcić się dookoła, robiąc krecią robotę. Wtedy też spotkaliśmy się z pierwszym punktem oporu.
Otóż okazało się że na podobny pomysł wpadła mała gromada chinoli, licząca sobie około 30 osób, stage'ująca się w zachodnim Curse. Po paru dniach wyścigów cepów po okolicznych konstelacjach wyszliśmy na prowadzenie z isk efficiency, wtedy też zauważyliśmy spadek aktywności u przeciwnika i sprawa wydawała się przesądzona... do czasu.
Bodajże dzień później poszedł raport że nasi przyjaciele o skośnych oczach przemykają przy granicy z Curse, prawdopodobnie podejmując kolejną próbę entosisowania. Jako że wtedy nasz staging wciąż znajdował się w gw, ponad 20j od głównego centrum wydarzeń, potrzebowaliśmy dosyć dużo czasu aby podjąć przeciwnika i powstrzymać go od dalszych działań. Sam wtedy siedziałem w enosisującym cepie i czekałem na kolejny timer w naszym daleko wysuniętym przyczółku w Scalding.
W zdumienie wprowadziły nas działania chińczyków, zamiast rozlać się jak zawsze po konstelacji próbując kręcić bączki na strukturach zaczęli spotować się w okolicach stacji w wyczekiwaniu na coś. Na co czekali dowiedzieliśmy się niebawem.
Nasza nowo sformowana flota dotarła w końcu do Scalding i skierowała się na nieprzyjaciela, który przyleciał mieszanym nano gangiem ze wsparciem paru reconów. Po paru minutach podrygów na gridzie stało się jasne co było zamiarem drugiej strony - zapaliło się cyno.
Jeden archon drugi archon, jeszcze jeden... przy 15 straciłem rachubę, przypomnę że wtedy faxów jeszcze nie było, a carriery en masse stosowały prostą taktykę - wyrzucały po 10+ sentry dron, przypisywały je do target callera i... szły po bułki do sklepu. Były to tzw. slowcaty, które bardzo dobrze sobie radziły z prawie każdym rodzajem subcapsla, po prostu je alfując.
Nijak nasza 20-osobowa flota nie była w stanie podjąć takiego przeciwnika, zaczęliśmy zastanawiać się nad wrzuceniem supera albo tytka, jednakże na daną chwilę nie byliśmy psychicznie przygotowani na taką konfrontację. Czynnik zaskoczenia był tym większy iż przypatrując się tickerom capsów dotarło do nas że do zabawy dołączył się ktoś nowy - były to Fraternity mieszkające również w Curse.
W rezultacie tamtego starcia nasza kampania się gwałtownie załamała, commitment we flotach spadł, jak również morale po informacjach z US timezone że sytuacja tam jest bardzo podobna. W przeciągu tygodnia straciliśmy wszystko co wywalczyliśmy, a jedynym materialnym śladem którym mi pozostał po tamtych wydarzeniach jest asset safety wrap z cepem, kurzący się na stacji gdzieś w lowsecu...
Chłopaki z GW wrócili do tego co robili wcześniej, czyli kampienia przelotówek z haj bądź podgryzania się z innymi okolicznymi grupkami.
Ja osobiście wróciłem po tym deploymencie do Thery, zadokowałem na stacji i jakoś poczułem że chyba przeszło mi zdobywanie sova na jakieś parę lat.
End of the story.
Jakiś morał? Niekoniecznie.
(nie podaję dokładnych lokalizacji jak i nazw wszystkich zaangażowanych aliansów, korporacji i ludzi z prostego powodu - nie pamiętam
)