GSF to struktura wykraczająca mocno poza grę. Nic co zrobisz w eve nie jest w stanie jej zaszkodzić, ona i tak przetrwa. Było to widać po wwb/casino war.
A to, że jesteśmy nie do zatrzymania. GSF zrobił prostą rzecz. Nie rentował systemów. Nie wypychał swoich memberów, żeby ręcili systemy od sojuszu w którym są, tylko brał wszystkich do siebie. Zachecał żeby zarabiać i latać na pvp w jednym miejscu, jednocześnie zapewniając wszystkik parasol bezpieczeństwa, przez upchnięcie wszystkich na małym terenie, gdzie kopanie stało się najlepszym sposobem zarabiania, przy tak dużej ilości osób. I dalje to już poszło. Minsów w delve było tyle, że jedynym sensownym sposobem na przerabianie tego stały się supery i tytany. Nagle stało się to opcją dostępną dla każdego, kto chce w to włożyć odrobinę wysiłku.
Nikt nikomu nie zabraniał zrobić tego samego, a teraz wydaje mi się że jest za późno. Powiem wam, że nastroje są takie, że jeżeli pojawi się superowa flota wroga, a my nie wskoczymy, to masa ludzi odejdzie z goonowa. Nawet jakbyśmy mieli stracić całą tę armadę. Myślę że Mittani zdaje sobie z tego sprawę, że zmobilizował ludzi do tego stopnia, że nie może im powiedzieć "this is not a good day to die" Także jak nie dojdzie do powtórki z BR, to tylko z winy pandemików. Tyle że jak teraz nie zaorają floty goonów to kiedy? Jak supera będzie miał tutaj co drugi gracz?