Przyrost naturalny styczeń-kwiecień 2015 = -22 200 (-1,7‰)
Przyrost naturalny styczeń-kwiecień 2016 = -5 000 (-0,4‰)
Poczekamy na dane z końca roku, śmiem twierdzić że się jeszcze znacznie poprawi. Warto sprawdzić jak wypadło becikowe, można się zaskoczyć.
Jakkolwiek lewacki ten program by nie był, nie odmówisz mu skuteczności. Tak, jest znacznie skuteczniejszy niż proste obniżenie podatków, dlaczego? Bo obniżając podatki nikogo nie nagradzasz za posiadanie dziecka, cholernie prosta sprawa.
Twoje dane mają coś udowadniać ? Nie sądzę by w jakikolwiek sposób udowadniały tezę jaką wcześniej postawił Isengrin:
[ciach] bo miał kilka sensownych lub co najmniej społecznie akceptowalnych i potrzebnych projektów.
Być może niezrozumiałeś, ale śpieszę z wyjaśnieniem - 500+ to nie są PROJEKTY, a co najwyżej JEDEN projekt !
Nad sensownością możemy się oczywiście sprzeczać - generalnie wg mnie, są to pieniądze wydane w najgorszy możliwy sposób jeśli chodzi o zwiększenie przyrostu naturalnego w Polsce (jak rozumiem to jest Twój argument za sensownością projektu typu 500+). Problem w tym, że 500+ powstało nie jako projekt zwiększający dzietność, a mający za zadanie ułatwić ludziom wychowanie dzieci. Nie będę powtarzał za specjalistami i mówił, że powoduje odpływ pracowników (żeńskiej części), że tworzy patologie płacowe (pracownicy zgłaszający się do pracodawcy z prośbą o zmianę umowy celem obniżenia pensji zasadniczej, a przeniesienia reszty w formę premii, etc.), że na kolejne dzieci kobieta 40-letnia po prostu może nie mieć czasu (bo wcześniej szuka pracodawcy który ją zatrudni pomimo, że jest kobietą), a program przecież nie obejmuje rodzin z jednym dzieckiem, że o 500+ może się ubiegać również ojciec NIE płacący alimenty i o decyzji (przyznaniu) decyduje jedynie kto pierwszy złoży wniosek (czy matka samotnie wychowująca, czy ojciec)... tych przykładów można mnożyć.
Ba żeby daleko nie szukać:
Daj mi powód dla którego chciałbym zatrudnić młodą dziewczynę u siebie w firmie? Po co mi pracownik który z miejsca pójdzie na roczny urlop. Po co mi ten koszt? Nie prowadzę działalności charytatywnej.
Sądzisz, że młodą dziewczynę (czyli iluletnią wg Ciebie - 30-latka to wg Ciebie wciąż dziewczyna ?) skuszą pieniądze typu 500-1000 PLN, przyznawane NA dziecko, kiedy nie może znaleźć pracy, bo pracodawcy tacy jak Ty myślą tak jak Ty (nawet firmy rozsądne jak mają wybór będą się zastanawiać czy opłaca im się zatrudnić pracownicę deklarującą, że szuka pracy by pójść na macierzyńskie).
Tu nie chodzi o to, że wszyscy za to płacimy (za macierzyńskie płacone z ZUSu też), ale o to, że te pieniądze można wykorzystać w lepszy sposób.
Co ważniejsze, ja rozumiem również i argumenty drugiej strony w stylu, że te pieniądze i tak wrócą do budżetu (podatki), bo
przecież nie wszyscy mało kto z osób dostających 500+ będą je odkładać dla swoich dzieci na przyszłość.
Problem w tym i tego właśnie wydaje mi się, że nie rozumiesz, że Polski na takie rozdawanie po prostu nie stać. Sam mam trójkę dzieci, ale i tak wolałbym te pieniądze w formie, np.:
- dodatkowych zajęć dla przedszkolaka
- dodatkowych lekcji kompensacyjnych dla ucznia podstawówki
- większej ilości godzin przygotowawczych i zajęć lekcyjnych z przedmiotów wiodących dla gimnazjalistki (już licealistki)
- dodatkowych zajęć/obiektów sportowych dla przedszkolaka/ucznia podstawówki/gimnazalistki-licealistki
To właśnie na tego typu zajęcia wydaję większość kasy - przykładów nie muszę pewnie podawać... ale zastanów się ile obecnie kosztuje 1h korepetycji - żeby wziąć tylko pierwsze z brzegu dostępne w necie -
j. angielski w Warszawie kosztuje 2750 za semestr (2x w tygodniu - 90 minut). 6x500 = 3000 zostaje mi 250 PLN na inne dodatkowe zajęcia...
Naprawdę wolałbym żeby dziecko nie traciło czasu na dojazd tylko te 2h tygodniowo dłużej siedziało w szkole. W miejscu i u nauczyciela, z którym i tak ma kontakt.
Wolałbym również żeby nauczyciel "informatyki" - zajęć komputerowych w podstawówce - zamiast uczyć dzieci obsługi painta/notatnika/worda uczył
Scratch-a, ale tu najpierw musiałby pójść przecież na przeszkolenie, a skoro jest to zazwyczaj jego drugi przedmiot jaki prowadzi, to ma małą motywację by to robić.
Myślisz, że te 500 PLN dodatkowe przekona mnie do 4-go dziecka ?
I tak już na koniec - tak jestem zdania, że lepiej robić coś niż nic nie robić, a z drugiej strony lepsze jest wrogiem dobrego (vide zmiany w szkolnictwie).