Prawnicy lapia sie za glowe, jak mozna bylo w ekspresowym tempie tuz przed wyborami wybrac sedziow TK "na zapas", wykorzystano tutaj cynicznie wiekszosc w sejmie aby wprowadzic ustawe majaca tylko jeden cel - sparalizowac rzady PiS. I ta bombe z opoznionym zaplonem PiS stara sie rozbroic, jak do tej pory skutecznie, bo KOD juz chyba zdechl, a Giertych juz nie skacze
To chyba tacy prawnicy z pierwszego semestru pierwszego roku studiów. Bo każdy prawnik choć trochę rozumiejący materię w której sie kształcił wiedział, że ustawa o TK nie miała na celu wepchania swoich ludzi przez PO do Trybunału. W zasadzie do tego nie była potrzebna żadna wiedza prawnicza. Wystarczyło sprawdzić datę wpływu prezydenckiego projektu do Sejmu i jego treść. Nic więcej robić nie trzeba było. Że PO chciała wykorzystać okoliczność, że nad tą ustawą ciągle trwały prace (bo się z tym strasznie wlekli, i nie było tu tempa zwykłego, o ekspresowym nie wspominając), by wybrać do TK tylu sędziów ile się da, to akurat fakt (glorry glorry Kropiwnicki). Inna sprawa, że dziw bierze, że są jeszcze tacy co łykają ta pisowska gadkę o blokowaniu przez taki TK dojnej, sry dobrej zmiany. Chociaż nie, racja! Nie do końca. Bo PiS mówił i o blokowaniu wszystkich ustaw jak leci, i o blokowaniu 500+. To drugie to kuriozum, ale ludzie większego pojęcia nie mają, łyknęli gadkę o kradzieży OFE przez Tuska i przyklaśnięciu tego przez TK, to i na to się dadzą nabrać. Ale z tym pierwszym już tak coś na rzeczy jest! Jak popatrzymy na ustawy o obrocie ziemi, inwigilacyjne, antyterrorystyczne (oczywiście niektóre zapisy tylko), o służbie cywilnej, prokuraturze, czy projektowane zmiany dot. sądownictwa, to jak byk widać, że TK sporo by z tej zmiany poblokował. Bo i jak miałby zrobić inaczej, skoro niektóre przepisy są sprzeczne tak rażąco z K, że pewnie i jakiś lepszy zdolniacha z zawodówki gastronomicznej by to wychwycił po jednokrotnym przeczytaniu ustawy i konstytucji.
Prawnicy się nią łapali za głowy jeszcze z innego powodu. Jak w ustawie o TK wylądował ten feralny art. 137 przy protestach PiS, było jasnym dla każdego, że ten przepis nie przetrwa w takiej formie, bo po zaskarżeniu do TK po prostu poleci. Założenie to nawet na początku się sprawdzało, do czasu jak PiS swoja skargę z TK wycofał. Potem zaczął się festiwal coraz bardziej kuriozalnych pomysłów poczynając od uchwał z listopada 2015 r. (chyba 25 list.) o bezskuteczności prawnej uchwał Sejmu poprzedniej kadencji dotyczących wyborów sędziów TK (prawdę mówiąc to właśnie jest całe clue obecnego sporu o TK, a nie publikacja wyroku z marca, gdzie tą druga sprawę da się załatwić bez większego wysiłku i bez "utraty twarzy" przez którąkolwiek ze stron). Uchwały jak uchwały są bardzo króciutkie, ale uzasadnienie do nich to istna perełka. Autorzy uchwał wyszli najpierw z wnioskiem, że uchwały z poprzedniej kadencji sa obarczone istotna wada prawną z powodu licznych naruszeń prawa jakie miały miejsca przy ich uchwalaniu. I fajnie. Tylko że już się szanowni autorzy nie pofatygowali by wskazać chociaż jeden przykład takiego naruszenia. Chociaż jeden. A na koniec projektodawcy słusznie zauważając, że TK nie ma kompetencji do kontroli uchwał sejmu powołujących sędziów TK doszli do "genialnego" wniosku, że w takim razie ma je Sejm. Czemu akurat Sejm? A ch...j go wie. Może chodzi o to, że jak powiedział jeden z posłów PiS na mównicy, Sejm jest najwyższym organem władzy państwowej. No i takie założenie faktycznie niekiedy prowadziłoby do wniosku, że Sejm tu tak może. Zresztą tym wystąpieniem ów poseł dał najlepszy wyraz znajomości przepisów konstytucji. Co prawda nieobowiązującej konstytucji PRL z 1952 roku (bo dziś Sejm już nie jest najwyższym organem władzy i nie wszystko może) ale to tylko szczegół taki. Liczy się, ze wie coś tam coś tam.
Swoje zasługi ma też minister Ziobro. Szczerze to podziwiam go trochę za odwagę, ale tylko trochę. Podjął się on bowiem swego czasu naprawy wskazanego wyżej "uchybienia" w projekcie uchwał pisowskich poprzez próbę wytłumaczenia widzom TV przy pomocy kolorowych kartoników, dlaczego PO naruszyła prawo swoimi uchwałami. Był to wykład z logi prawniczej, jakby kogoś interesowało. W sumie to może i właśnie to on stał się prekursorem tej obecnej nowomowy prawniczej, którą reprezentuje tak dzielnie Sasin czy Mazurek. Bo za takie twierdzenie o zasadach interpretowania spójników "i" i "lub" w tekstach prawnych na egzaminie z logiki u Gizberta-Studnickiego, kilkanaście czy kilkadziesiąt już w sumie lat temu jak ten egzamin zdawał, skończył by edukacje prawniczą na pierwszym semestrze pierwszego roku. Jeszcze by z Larischa wyleciał z takim kopem, że by pod progiem ratusza u Majchrowskiego wylądował (chociaż może wtedy katedra była w innym budynku więc niekoniecznie).
Swoją drogą żeby było śmieszniej, to jeśli przyjęlibyśmy taki kategoryczny pogląd jaki zaprezentował wtedy Ziobro, to oznaczałoby to, że mamy źle obsadzony obecnie Parlament, bo przynajmniej ludzie Kukiza nie mają tam prawa siedzieć, a być może posłowie innych partii też (zależy jaki zgłaszano kandydatów na posłów i senatorów). I jeszcze by wyszło, że chociaż wybór wszystkich 5 sędziów za poprzedniej kadencji był bezprawny, to i tak ci sędziowie są w TK, bo za uchwałami i ustawami naprawczymi w obecnej kadencji głosowali ludzie, którzy nie są posłami i nie maja prawa przebywać w parlamencie w innym charakterze niż członek wycieczki