Jebać frankowiczów którzy nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.
Prawda.
Jak człowiek coś zapierdoli to idzie siedzieć.
A jak dał dupy podpisując umowę kredytową to jest to wina banku?
"Założyłem się z bankiem na 20 lat, że kurs waluty będzie na stałym poziomie i przegrałem. Kurcze, kogo by tu za to obwinić. Wiem! OSZUKALI MNIE BANKSTERZY"
jak bank zacznie spekulować walutami to "no trudno stało się, w ciągu 2 miesięcy straciliście 1/3 siły nabywczej.
Chyba sobie kpisz z tymi spekulacjami banków. Każda umowa kredytowa z bankiem jest skonstruowana tak, że koszt zmiany kursu ponosi kredytobiorca. Bank zwyczajnie przenosi całe ryzyko na kredytobiorcę i robi to przy okazji każdego instrumentu, który oferuje. I nie jest to nie żadna nowość, było tak od zawsze.
1. Kredyt bierze się w walucie, w której się zarabia (chyba że umiesz, patrz pkt 2).
2. Kredyty w walutach obcych ma sens jeśli traktujesz go tak jak inne instrumenty inwestycyjne. Trzeba stale poświęcać uwagę kursom i dokonywać przewalutowania w odpowiednich momentach. W pracy siedzę w pokoju z gościem który najnormalniej w świecie swoim kredytem we frankach kilka razy "zagrał", wyszedł na tym świetnie i każdemu kredyt we franku poleca.
3. Jeśli się na tym nie znasz i nie chcesz znać, to wynajmujesz gościa który się zna, draft umowy powinien przejrzeć dobry doradca kredytowy (w skali kredytu 200-300k to nie jest duży koszt).
Ci którzy wzięli kredyt we frankach zagrali na FOREX. I przegrali, bo nie poświęcili temu dość uwagi.
W całym tym wywodzie pomijam kilka głośnych przypadków nadużyć odnośnie spreadu oraz klauzul abuzywnych. Te przypadki to zupełnie inna para kaloszy i za to ścigać banki do końca.