To jest bardzo trudny temat.
Z jednej strony, to bardzo pozytywne, że są organizacje ochotnicze, które mogą być być fundamentem budowy rezerw naszego wojska. Wojsko zawodowe ma zaś bardzo dużo personelu z doświadczeniem bojowym z Iraku i Afganistanu - sprzęt można kupić, ale doświadczenia już nie.
Z drugiej, bardziej osobistej, perspektywa wygląda już mniej różowo. Nie bylem w wojsku, bo wzięcie mnie w kamasze, gdy już miałem pracę i karierę ,oznaczałoby dla mnie katastrofę. Grałem w leśny paintball na niezłym poziomie (wicemistrzostwo drużynowe Polski) i mam pojęcie jak wygląda "przeżywalność" piechura w lesie, zwłaszcza pozbawionego nowoczesnego wyposażona (ochrona, środki obserwacji terenu).
Poza tym, z jakiej racji mam poświęcić swoje życie w obronie Polski? Co takiego ta Polska dla mnie zrobiła, żebym miał zapłacić najwyższą cenę i przekreślić własne istnienie dla tej sprawy? Za wykształcenie zapłaciłem sam, z punktu widzenia "pracownika firmy" Polska jest Afryką: gówniane płace (na każdym szczeblu, w odniesieniu do Zachodu), umowy śmieciowe i w konsekwencji brak emerytury, niziutka kwota wolna od podatku, a nad tym wszystkim jeszcze politycy różnych maści mający nas wszystkich w dupie (5 mln podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw poszło do kosza).
Mieszkam około 300 metrów od miejsca, w które w pierwszej minucie otwartej wojny z Rosją walnie Iskander... oby z głowicą konwencjonalną, ale nie masowego rażenia. Rozwój sytuacji na Wschodzie śledzę z ogromnym zaniepokojeniem - z jednej strony widać, że bez solidnego "bitchslapa" Rosja się po prostu nie zatrzyma, z drugiej wystarczy zastanowić się co oznacza dla nas wojna - wystarczy, że zostaną zniszczone choćby mosty na rzekach i zakłady przemysłowe, a cofniemy się do stanu sprzed 1989 roku. Bezrobocie, spadek płac (w skutek pikującego kursu złotówki), dno przez kolejne min. 10 lat. Nawet jeśli wygramy będziemy wspominać lata 2004-2015 jako "mlekiem i miodem płynące".
Zatem - jeśli tylko coś się zacznie, pakuję rodzinę w samochód i ruszam na Zachód. Lepiej budować życie od zera z dala od Rosji niż zginąć za biało-czerwoną.