Zgadzam się , ze film Paula Verhoeven'a nie ma prawie nic wspólnego z książką ale zaraz szmira? To fantastyczny film przedstawiający wizje reżysera.
Skoro to jego wizja, to po co "kradł" tytuł? Nie mógł tego nazwać "Atak morderczych mrówek z kosmosu" czy jakoś tak?
Jakby film nie miał nic wspólnego z książką, to jeszcze by się załapał do "średniaków", a tak...
Film jest płytki niczym kaczka szpitalna, pełen nachalnego "hamerykańskiego" patosu i ogólnie nie ma w nim nic fantastycznego (dobre efekty co najwyżej). A jak to jest wizja reżysera, to może niech lepiej zmieni ziółka, bo coś kiepskie wizje ma po tych, które brał przy tym filmie.
Nie powiem, fajnie zrealizowane sceny batalistyczne, ale nic więcej... Znam co najmniej kilka filmów z dobrymi scenami batalistycznymi, które jednak mają jeszcze coś do zaoferowania widzowi. A mając tak dobrą książkę, można było z
Żołnierzy zrobić naprawdę dobry film. Nie zrobiono tego, bo reżyser miał "wizję" i dlatego to szmira.
Ridleya Scotta też nie lubię za bardzo, bo poza Bladym Runnerem to nie bardzo jest się czym chwalić.
Kultowe filmy? Kultowe czyli takie, które są adresowane do szerokiej rzeszy odbiorców. Nie znaczy to, że są dobre, a już na pewno nie są ani ambitne, ani wartościowe, bo to zbyt trudne w odbiorze. Ale nie będę krytykował filmu, który jeszcze nie powstał. Może się im uda zrobić dobry film? Szczerze wątpię, ale nadzieja pozostaje...