Krótka piłka. Wjeżdżając do Polski dostajesz prawo pobytu na rok. Po roku masz zdać egzamin z języka polskiego (bez wyśrubowanych norm, byle był w stanie się dogadać), historii i kultury. Nie zdajesz, cofamy prawo pobytu. Problem solved.
Problemem nie są imigranci jako tacy, bo przy naszym problemie demograficznym powinniśmy przyjmować jak najwięcej ludzi w wieku produkcyjnym. Problemem są imigranci, którzy chcą tu sobie urządzić państwo w państwie i żyć wygodnie na socjalu.
W moim mieście 20 lat temu osiadł gość z Azerbejdżanu. Ma sieć kebabów. Pomaga ściągać z bliskiego wschodu całe rodziny, zatrudnia sam albo załatwia im pracę. Mówi biegle w naszym języku, pracuje jak wół od rana do nocy, a w lokalach ma tak czysto, że babki z sanepidu szczęki zbierają z podłogi (żona mówi, że jak wpada do nich do urzędu coś załatwić, to zawsze jest w garniaku). Pełna asymilacja.