No i git.
Na powierzchni Wenus również było sporo wody, prawdopodobnie były też oceany itd. Warunki były podobne do tych które mamy na Ziemi. Z tą różnicą, że Wenus jest bliżej Słońca i jest gorąca. Parująca woda nie kondensowała, lub kondensowała w bardzo ograniczonym stopniu, nie ma więc deszczu. Skład atmosfery pozwalał na operowanie światła ultrafioletowego, które rozbijało wodę na wodór i tlen. Wodór jest na tyle lekki że bez problemu może ulecieć w kosmos. Tlen łączył się z tym co zostało czyli siarką i węglem. Wenus nie posiada kilku płyt tektonicznych, a po pewnym czasie również oceanów Nie ma ruchów tektonicznych, nie ma kontynentów które mogłyby się przemieszczać, nie ma cyrkulacji wody, nie ma możliwości by odebrać gazy cieplarniane z atmosfery. Planeta dąży w jedną stronę, wciąż napędza efekt cieplarniany nie posiadając mechanizmów które mogłyby ograniczyć do poziomu jaki mamy na Ziemi. Efektem czego kończymy z Wenus jakie znamy dziś - czysty dwutlenek węgla w atmosferze z chmurami dwutlenku siarki. Także mamy tlen w atmosferze, ale życia niet, a przynajmniej nie takie jakie znamy na Ziemi.
Z drugiej strony mamy Marsa, początkowo również podobnego do Ziemi. Woda parowała, ale planeta była chłodna na tyle by umożliwić kondensację. Deszcz usuwał gazy cieplarniane z atmosfery, ale z powodu nikłej aktywności tektonicznej do atmosfery nie dostawało się nic co mogłoby napędzić efekt cieplarniany. Z czasem woda permanentnie zamarzła, lub rozbiło ją promieniowanie ultrafioletowe ze względu na brak ochrony w postaci silnego pola magnetycznego (identycznie jak na Wenus). Brak silnego pola magnetycznego pociąga za sobą także zdmuchnięcie lekkiej atmosfery przez wiatr słoneczny.