Dwa najważniejsze fakty.
1. Ołówek się kruszy. W warunkach nieważkości każdy śmieć lata Ci po kabinie (poczytaj sobie transkrypcję z kabiny Apollo 7 jak cała załoga goniła kuleczkę... gówna) jest to ogromna wada.
2. Niepalność - tu nie chodzi o pisanie, gdy wszystko wokół się pali tylko o to, że w kabinie wykonanej z trudnopalnym materiałów chcesz mieć jak najmniej rzeczy, które mogą się zapalić. W kosmosie problemem nie jest nawet sam ogień (jak gwałtownie będzie palić się drewniany ołówek), tylko to jak dużo tlenu zużywa i jak dużo CO/CO2 powstaje.
Argument o tym, że ołówek lepiej działa w niskich temperaturach jest lekko chybiony. W kabinie masz 15-25 stopni cały czas. Rekord zimna to chyba Apollo 13 i wtedy było to parę stopni poniżej zera. Nie jestem pewien czy korzystano z takich długopisów na zewnątrz na Księżycu, ale coś mi się zdaje że nie - ciężko pisać na papierze w takiej rękawicy, poza tym - znów kłaniają się zapisy rozmów - łatwiej było podyktować całość przez radio na Ziemię.
SokoleOko, pls nie bądź demagogiem i sam się zlituj.
Ad.1. W artykule nie napisali, że ołówek się kruszy, a jedynie, że końcówka (rysik)
mechanicznego ołówka kiedy ukruszona i dryfująca w mikrograwitacji może POTENCJALNIE zaszkodzić astronautom lub wyposażeniu. Skoro każdy śmieć lata, to i długopis lata i też stanowi zagrożenie i problem ! Im cięższy przedmiot tym większe zagrożenie.
Nie pamiętam przy której misji na to wpadli, ale poradzili sobie z problemem "śmieci" instalując "wentylator" wymuszający ruch powietrza - problem z ukruszoną końcówką rysika (!) rozwiązany.
Przeczytaj raz jeszcze zacytowany fragment:
Originally, NASA astronauts, like the Soviet cosmonauts, used pencils, according to NASA historians. In fact, NASA ordered 34 mechanical pencils from Houston's Tycam Engineering Manufacturing, Inc., in 1965. They paid $4,382.50 or $128.89 per pencil. When these prices became public, there was an outcry and NASA scrambled to find something cheaper for the astronauts to use.
Pencils may not have been the best choice anyway. The tips flaked and broke off, drifting in microgravity where they could potentially harm an astronaut or equipment. And pencils are flammable--a quality NASA wanted to avoid in onboard objects after the Apollo 1 fire.
Napisane jest, że ołówek MOŻE NIE BYĆ, a nie, że nie jest ! Uważniej czytaj.
Ad.2. Ołówek, szczególnie drewniany żeby się zapalił musi być wystawiony na źródło ognia. Sam z siebie się nie zapali ! W kosmosie największym problemem może i nie jest ogień, ale też i nie CO/CO2, bo akurat oba gazy dość skutecznie gaszą ogień. Problem stanowi to, że pochłaniacze do CO/CO2 nie pochłaniają pozostałych i często wysoce toksycznych produktów spalania trudnopalnych materiałów. A jak się chce coś zapalić, to przy wystarczającej ilości tlenu da się zapalić i żelazo, nie wspominając o "amelinium". Ponadto problem stanowi również to, że ogień zazwyczaj POCHŁANIA cenny tlen, a nie zawsze jego rezultatem jest CO/CO2 (spalanie wodoru coś Ci mówi, a spalanie wodoru w atmosferze chloru ?). Problem jest również w temperaturach i nieprzewidywalności samego płomienia w mikrograwitacji.
Co do temperatury w kabinie i niskich temperaturach ogólnie, to nie wiem czy jest sens Twojej wypowiedzi w ogóle komentować.
A papieru chyba w ogóle nie zabierają (sam wspominałeś o palności, a mam nieodparte wrażenie, że akurat papier to jest jeszcze bardziej łatwopalny od ołówka), bo wydaje mi się, że są to raczej arkusze/panele jakiegoś laminatu albo cuś. Właśnie z powodu palności papieru. No i skoro łatwiej podyktować coś na Ziemię, to PO CO IM DO CHOLERY długopis skoro nie potrzebują pisać ?