- Nie zaskoczyłoby mnie, gdybym w przestrzeni natknęła się na diabła wcielonego… W zasadzie, to nic mnie już nie zaskoczy.
- Proxima Alland „Astra Demonica”
Małe pomieszczenie oświetlała tylko słaba żarówka, podwieszona tuż nad wejściem. Na kokpicie migały diody.
Wzory, napisy, mapy i wiadomości na wyświetlaczach LCD, rozmazywały się w niewyraźne plamy. Półotwarte oczy łzawiły jej niemiłosiernie.
Proxima siedziała na krześle na środku pomieszczenia. Ręce miała związane za oparciem. Napięta linka przechodziła dalej pod siedzeniem i pętała jej kostki. Próbowała podnieść głowę by się rozejrzeć. Mięśnie karku odmawiały jednak posłuszeństwa.
- Obudziłaś się? – Usłyszała męski, chrapliwy głos za plecami… - Najwyższa pora.
Usłyszała kroki, poczuła, że ktoś złapał ja za włosy i brutalnie szarpnął jej głowę do tyłu. Wydała z siebie ciche jęknięcie.
Przed jej oczami ukazała się zarośnięta twarz kogoś, kto zdecydowanie nie dbał o swój wygląd. Tatuaż zakrywający pół paskudnej gęby, zdradzał jej resztę informacji o właścicielu. Pirat. Wpadła w ręce jakiegoś przeklętego psa! O ironio… Ale jakim cudem? Co się stało? Ostatnie co pamiętała, to, że leciała swoim Tengu na spotkanie rady nadzorczej. W High Sec!
- Pewnie zastanawiasz się, gdzie jesteś i co takiego się stało? – pirat kontynuował wypowiedz tak, jakby słyszał o czym pomyślała. Teraz jednak, mówił jej prosto w twarz.
Smród zgniłych zębów, resztek jedzenia i taniego rumu Minmatarskiego sprawił, że zebrało jej się na wymioty….
-Powiem ci księżniczko, wszystko ci powiem… Spędzimy razem kilka godzin zanim… skończą z tobą definitywnie.
Proxima wstrzymywała oddech.
-Pożałujesz… - Wysyczała przez zaciśnięte zęby. Mniej pewnie, mniej groźnie niż sobie złożyła. Ledwie słyszalnie.
CDN – jeśli są zainteresowani.