Jesteś prawdziwym wyzwaniem, ale dajmy temu szansę
Ciężko nazwać to wyzwaniem. Po prostu mam swoje zdanie.
Myślę, że mógłbyś przyhamować z językiem. No chyba, że chcesz porozmawiać o tym jak "jedziesz w pizdę" swoją żonę?
Faktycznie, polskie państwo do łóżka nie zagląda. Ale nie jest możliwe w sensowny sposób budowanie związków innych niż małżeństwa. A to jest dyskryminacja.
Typowa argumentacja, a raczej zarzut ze strony, której brakuje konkretnych argumentów. Wtedy trzeba się czepiać każdego słowa by zdobyć jakieś punkty. Ja po prostu nazywam rzeczy po imieniu, nie bawię się w dyplomacje i używam męskiego języka by określić sprawy, które do apetycznych nie należą. Jak by nie patrzeć umieszczanie penisa w męskim odbycie raczej kojarzy się z kałem, nie widzę więc powodu by to upiększać i ubierać z pięknie słówka charakterystyczne dla różowych chłopców.
Pohamuję się z używaniem wulgarnych słów, ale nie mogę przyhamować z językiem... za bardzo lubię Cię nim pieścić
Jaka dyskryminacja? Niech sobie założą spółkę...
To jest argument z lat 80-tych. I jak dobrze wiesz, dziś HIV dotyczy każdego. Ba, więcej ma za uszami w tym temacie KK zakazując używania prezerwatyw niż homoseksualiści.
Nie mówimy tutaj o każdym tylko o homoseksualistach. Mówię, że w tych środowiskach problem HIV jest bardziej istotny niż rozdzielność majątkowa, lub opłaty pogrzebowe. W latach 80-tych ten problem był dużo mniejszy.
To jest człowiek, który miał mniej szczęścia w życiu niż Ty czy ja i wylądował z problemem tożsamości płciowej. Zdecydował, że chce być kobietą i nią jest (w sensie wpisu w dowodzie). Czy jest kobietą w Twojej czy mojej definicji? Żaden z nas nie sprawdzi, więc do nam do tego.
Choroba jak każda inna. Kiedyś osoby chore umysłowo uznawano za opętano przez diabła i palono na stosie. Dziś wiemy skąd to się bierze i leczymy. Podobnie jak dziś wiemy, że linia podziału pomiędzy płciami nie jest taka oczywista jak się wydawało 200 lat temu.
Oczywiście, że ja tego nie stwierdzę kim To jest choćby dlatego, że mnie to nie interesuje. Nie twierdzę też, że jest To chore umysłowo. Jedyne co mogę powiedzieć w tym temacie z pełną odpowiedzialnością, że show medialny w tej sprawie odwraca uwagę od spraw istotnych i jest to robione celowo.
Równie dobrze można powiedzieć, że wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania zawarte są Biblii i nie ma potrzeby niczego nowego wymyślać. Ale wtedy nigdy nie zrezygnowalibyśmy np. z niewolnictwa.
Tego to nie rozumiem. Oczywiste, że wszystkie odpowiedzi na wszystkie pytania mogą być zawarte w Bibli, jeśli jesteś osobą wierzącą to znajdziesz tam to czego szukasz. Na tym polega moc tej księgi, że jest tak napisana abyś odpowiedzi znalazł w sobie.
Co do tego ma niewolnictwo i potrzeba inwencji to nie wiem.
W tym punkcie narzucasz innym swój punkt widzenai. Być może dla Ciebie rodzina (w rozumieniu "tata, mama, dzieci") jest jakąś naczelną wartością i celem samym w sobie, ale dla mnie - nie.
Niestety ja nie mogę powiedzieć aby dyskusja z Tobą była wyzwaniem, jeśli argumentujesz swoją racje nie wczytując się w moje wypowiedzi. Gdzie ja komukolwiek, cokolwiek narzucam? Przeczytaj proszę jeszcze raz. Ty masz swoje zdanie ja swoje, do niczego Cie nie zmuszam. Podaję przykład co było by lepsze dla mnie.
Doskonale wiesz, że nie o to chodzi, więc nie próbuj być "kontrowersyjny".
A o co chodzi?
Akurat podatek od spadku w rodzinie nie jest żadnym dziełem szatana, tylko konsekwencją zasady solidarności obywatelskiej. Jest to część całego systemu. Czy ten system się sprawdza dziś? Rzecz do dyskusji, ale zanim krzykniemy "won z tym!" (np. z ZUS czy NFZ, bo to też część tego systemu), trzeba odpowiedzieć na pytanie - co zamiast.
Zupełnie jak w EVE. Im bogatszy corp member tym bogatsza corporacja. Im bogatsze społeczeństwo tym bogatsze państwo. Uważam, że powinno się zostawić pieniądze obywatelom aby sami mogli nimi gospodarować. Może nie którzy nie potrafiliby, ale to nie mój problem i nie powinienem dopłacać za to, że ktoś nie chciał się uczyć i jest niedołęgą z pod monopola. Najebał się taki tanim winem, które kupił z zasiłku, który dostał od pracujących ludzi. Później złamał nogę i również Ci ciężko pracujący ludzi zafundowali mu opiekę medyczną.
Gdybym mógł zatrzymać wszystkie pieniądze, które kradnie mi ZUS to na emeryturze jeździł bym CLSem po wyspach dziewiczych. A tak wypłacam emeryturę SBecji i innym szujom. Jak nie widzisz tego, że jest to zwykła kradzież to albo nie pracujesz i żyjesz z renty, albo jesteś w pytę bogaty.
Dla mnie problem związków partnerskich jest dość ważny. Moment, w którym Sejm zdecydował się nawet nie rozmawiać na ten temat był jednym z przykrzejszych doświadczeń politycznych po 1989 roku. A już na pewno było to największe "fuck off" ze strony klasy politycznej wobec dużej grupy obywateli.
I jeszcze jedno - zauważ, że to nie jest gra o sumie zerowej. Żebym ja mógł wygrać (czyli mieć prawo o związkach partnerskich), Ty ni czego nie musisz przegrać. Na Twoje życie to nie wpłynie. Więc o co kruszyć kopie? Żyj i pozwól żyć innym.
Dużej grupy obywateli? duża to jest grupa obywateli, która domaga się legalizacji marihuany. Nawet nie legalizacji, ale depenalizacji. Tutaj jest dużo większy "fuck off" ze strony władzy, co tworzy dużo większy problem społeczny. Jednak nikt nie walczy o to w mediach. Jest to idealny przykład jak bardzo wyolbrzymiony jest omawiany przez nas problem.
Co do samych związków partnerskich. Mogę się nawet z tobą zgodzić, że nie niczego mi nie ujmują. Jednakże zauważ, że mało kto rozumie ich istotę. Temat gdzie pojawia się choćby cień gejostwa od razu wywołuje burzę. Dlatego śmiem twierdzić, że ludzie, którzy podejmują ten temat są dużo bardziej zainteresowani sama medialna burzą a nie istotą sprawy. Zwróć uwagę w jaki sposób przedstawiany jest ten temat w mediach. Jest pełna dezinformacja. Coś mi się widzi, że nie chodzi tutaj wcale o związki partnerskie tylko jednak o akceptacje wynaturzeń co w długo falowych skutkach raczej będzie katastrofalne. Najpierw beda związki partnerskie, później małżeństwa homoseksualne a jeszcze poźniej adopcja dzieci i ich produkcja przez matki nosicielki zapłodnione nasieniem z próbówki. Czysty bizness
Oczywiście może to ja jestem w błędzie nie akceptując przyszłościowej wizji ludzkości. Ale jak usuniesz z tamy jeden mały kamień to cała zapora może runąć. Dlatego twierdze, że cała ta sprawa jest naciągana. Homosie istnieją od kąd istnieje nasza cywilizacja i jakoś to idzie. Nie widzę żadnych powodów by to zmieniać.
Żyj i pozwól żyć innym... no właśnie, wiec ja chce żyć tak jak żyję do tej pory i GTFO
Może i rządzi większość, ale demokracja, która nie dba o każdego obywatela to żadna demokracja. Należę do mniejszości niepełnosprawnych - spróbujesz mnie pozbawić moich praw w imię rządów większości?
Zonk
nie mylisz czasem pojęć? niepełnosprawność różni się znacznie od homoseksualizmu.