@SokoleOko: Nazywając UE czymś pięknym pojechałeś po bandzie...ale na szczęście ten byt jest skazany na niepowodzenie i prędzej czy później szlag go trafi. Jedyne co martwi to to ile jeszcze naszych pieniędzy zostanie wpompowanych w bankrutujące państwa. Unia jest piękna bo daje pieniążki ale ciekawe dlaczego nikt nie pyta i nie mówi skąd się one biorą ?
Czy masz jakieś wiarygodne dane, czy jest to wyłącznie Twoje chciejstwo?
Jeśli chodzi o kwestie finansowe:
Obecnie przepływy pieniężne na linii Polska - UE wyglądają tak, że jesteśmy zaliczani do krajów z dodatnim bilansem finansowym. Polska będzie płatnikiem najwcześniej po obecnej siedmiolatce (i to ze sporo optymistycznego punktu widzenia). Będzie to oznaczać, że poziom bogactwa kraju przekroczył pewien poziom według przeliczników finansowych. To chyba dobrze, że staniemy się płatnikami netto, skoro będzie to oznaczało że się wzbogaciliśmy? A może wolałbyś widzieć Polskę jako wiecznego biednego beneficjenta, jak Grecja?
Nie jest prawdą, że nikt nie pyta i nie mówi skąd są pieniądze. Pochodzą one z kilku źródeł, z których najważniejsze są trzy - część podatku VAT, cła na towary z importu spoza UE oraz składki członkowskie. Największe składki wpłacają Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania. Wszystko do przejrzenia choćby tu:
http://bankwatch.org/sites/default/files/EU-peoplesguide-PL.pdfNawet jakby UE nie dawało dotacji, to i tak nazwałbym ją piękną, choć ma wiele wad. Ale to nadal wielki rynek, na którym wprowadzane są sukcesywnie od lat elementy konkurencji na szczeblu firm. Dzięki UE Polska wyciągnęła standardy produkcji żywności, ochrony konkurencji i konsumenta, rynku bankowego, ubezpieczeń i wielu innych dziedzin na poziom grubo wyższy niż miała przed przyjęciem acquis communotaire i związanych z nim regulacji prawnych. UE działa scalająco na gospodarcze interesy krajów, co bardzo skutecznei oddala groźbę wojny w Europie - nie było ani jednego przypadku wojny między członkami UE czy jej starszych wersji od ponad 60 lat - mimo antagonizmów jakie istniały na linii Francja-Niemcy, Polska-Niemcy i wielu innych. I co najważniejsze, UE wzmacnia naszą politykę zagraniczną - to dzięki UE możemy mieć większy wpływ na Ukrainę, to dzięki UE Gazprom musiał spuścić z tonu w sprawie cen gazu (bo nasi politycy to wręcz Rosjanom kasę wciskają - z każdej opcji politycznej), to dzięki UE być może jest realna szansa na zdjęcie wiz do USA w ramach całkiem realnego porozumienia UE-USA o strefie wolnocłowej. No i UE promuje różne fajne inicjatywy - od kultury, poprzez edukację (Erasmus), naukę. Strefa Schengen to też dzieło UE, podobnie jak strefa Euro.
Przy ostatnim gwoli wyjaśnienia. To nie Euro jest przyczyną obecnych kłopotów Grecji, Włoch, czy Portugalii, jak to przedstawiają różni przeciwnicy tzw. "eurokołchozu". Problemy powstały bo te kraje miał rozdęte wydatki socjalne i szczególnie w przypadku Grecji kompletnie nieefektywny system poboru podatków. Narastający latami dług był fałszowany w nadziei, że jakoś to będzie, a w ostateczności Hans spod Monachium zapłaci. Hans w końcu stracił cierpliwość no i się zaczęło.
Abstrahując od całej dyskusji na temat UE, chciałbym wiedzieć, jaki jest alternatywny pomysł dla Polski? Autarkia?
Bo bajeczki Mikkego o dołączaniu do NAFTy to można se w dupę wsadzić - patrząc na dane, obroty handlowe z samymi tylko Niemcami mamy wielokrotnie większe niż z całymi USA, Kanadą i Meksykiem razem wziętymi. To się zwyczajnie nie opłaca.
A już zupełnie jako offtop:
Posłowie przy zaprzysiężeniu Sejmu mówią coś takiego:
“Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli,
przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.”
W Konstytucji mamy zaś między innymi coś takiego:
Art. 25.
1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
Czy w świetle zwłaszcza punktu drugiego posłom, którzy chcą się przeciwstawiać konkretnej grupie religijnej (określmy tak roboczo ateistów) nie przysługuje zarzut złamania przysięgi?