Problemem jest wszędobylskość superów. Przerzucenie superów z Delve do Detorid to 7 jumpów. Z battery archonami zajmuje to pewnie z dwie godziny (wliczając idiotów którzy się zgubią albo biedaków którzy bluescreenują). Jaki jest sens mieszania w "wielkiej polityce", skoro jeśli wielki overlord krzywo na Ciebie spojrzy może zaorać Twój dom w ciągu dnia?
Gdyby przerzucanie się wymagało rzeczywiście "effortu" współmiernego do siły ognia, to wielkie sojusze trzymałyby swoje rodzynki bliżej domu (bo a nuż ktoś zaatakuje i będzie się trzeba bronić). Wtedy inwazja na kogoś wymagałaby naprawdę jakiegoś przygotowania, a nie "zajmiemy ich teraz. Jump to cyno".
Inny problem to fakt, że iski są "dzięki" upgradom okrutnie łatwe do zdobycia. A ceny za systemy nie idą w górę... Tyle samo za sova płaci C0ven, tyle samo płacą goonsi, którzy mają technet i kasę z farmy. Gdyby rzeczywiście za każdy system poza konstelacją cena miała mnożnik x10 czy x50 możnaby rozsypać powerblocki, albo chociaż zmusić je do rozbijania terenu między wiele mniejszych sojuszy, zwiększyć potencjał zaogniania konfliktów.
Teraz pewnie oberwę obelgami w twarz, ale titan bridge też jest dupny, z tego samego powodu co wszechobecne supery. Fajnie, że można zrzucić czasem 10 osobowy gang na tyłach hostów, ale jak przez cyno może skoczyć 200 shipów będących dokładnym counterem tego co wystawiasz to też jest to morderstwo pvp.