Witam wszystkich, zabieram głos na tym forum niezmiernie rzadko, głownie za sprawą tego, że rzadko kiedy, ma miejsce zdarzenie godne mojej uwagi.
Ale właśnie takie zdarzenie miało miejsce w niedzielny wieczór (czasu polskiego) – 30 września 2012.
Otóż z informacji jakie otrzymałam, wdupiono flotę na bardzo grube B, składającą się z zupełnie przypadkowych pilotów zebranych pod jednym sztandarem. Sami sprawdźcie:
http://sotf.eve-kill.net/?a=kill_related&kll_id=14755549Jeżeli raport z tej bitwy jest dla kogoś niejasny, to wyjaśniam, że te Vindykatory, Megathrony i Proteuse były w jednej flocie liczącej – jak uprzejmie donoszą osoby ze mną zaprzyjaźnione - ponad 70 osób. Bilans zdecydowanie niekorzystny.
Inicjatorem i pomysłodawcą wdupienia był niejaki HIddEn Q, człowiek budujący swój wizerunek w EVE (przynajmniej w jego polskiej społeczności) w bardzo zawzięty sposób. Na co dzień pilot statków głównie amarskich a okazjonalnie tengu, wywodzący się z korporacji Black Soul Industries – będącą przykrywką dla kilku znanych i nieznanych ISK farmerów – później członek niszowej korporacji (Szwadron), o małej liczbie pilotów, wśród których i tak mało kto się logował. Obecnie jego losy są nieznane.
Samo wdupienie było trzecią edycją wielkiego projektu HIddEn Q z serii Faction Night. Dwa poprzednie – Amarr i Caldari – Faction Nights odbyły się o dziwo bez blamażu, jaki miał miejsce tego pamiętnego wieczoru 30 września 2012.
A zatem powstaje pytanie co poszło nie tak?
Nic, ponieważ wszystko było zaplanowane.
Czytając pospolity flejm jaki ukazuje się codziennie nie tylko na tym topiku ale i na całej Centrali, odnoszę wrażenie, że ludzie biorący udział w owym fatalnym wydaniu Faction Nights tak naprawdę nie zdają sobie sprawy z rozmiaru intrygi w jaką zostali wplątani i w której ich wykorzystano. Powszechnie mówi się o nożu jaki wsadził tej galentyjskiej flotce w plecy niejaki RobekPl. Zwykły pionek, potrafiący znaleźć rozrywkę jedynie poprzez sprzedawanie ludzi, z którymi deklarował polecieć. Z mojej analizy wynika, że RobekPl nie odegrał kluczowej roli w tym wdupieniu. Wdupienie miało miejsce, ponieważ flota została sprzedana zanim ją uformowano. A sprzedał ją sam inicjator – HIddEn Q.
Przez dwa pierwsze Faction Nights budował zaufanie ludzi, promował i rozgłaszał swój projekt w całym poliszkomunity. Wygłaszał kwieciste mowy na TSach i arogancko przerywał innym kiedy Ci chcieli dodać coś od siebie. Zjednywał sobie pilotów z rożnych części EVE i nawiązywał nowe kontakty i znajomości.
W trzecim wystawił ludzi. Sprzedał intel o składzie, lokacji, liczebności floty.
Poprowadził flotę na przeciwnika bardzo wymagającego nawet dla zorganizowanych flot mając ze sobą grupkę naiwnych, przypadkowych pilotów.
Ludzi, którzy uwierzyli w jego bujdy, w to, że będzie fajnie i wesoło, i że może nawet „zabiją” jakiś statek oraz co najważniejsze nie wdupią. Ludzi, którzy wcześniej ze sobą nie latali ale co najważniejsze, pilotowali tego fatalnego wieczoru statki za bardzo grube B.
W dzisiejszym EVE trzeba się trochę napracować aby zabić z zaskoczenia 8 Vindykatorów, 2 Thanatosy i jeszcze parę innych drogich celi. To wszystko przy minimalnych stratach własnych, przykładowo jednego beesa, który stawiał cyno dokładnie w optimalu wskakującej floty (jak uprzejmie poinformowały mnie osoby ze mną zaprzyjaźnione), i którego nie zdąrzył wypompować triadżowy Archon. Nawet nie wiem jak nazwać intrygę na tak wielką skalę?
Pozostaje jednak pytanie dlaczego? Chyba nie myślicie, że chodzi tylko o to aby coś mieć na KB, aby pokazać, że się „zabiło” jakiś statek, aby popsuć komuś dzień, tak jak to starał się uczynić pospolity pionek RobekPl?
Nie. Chodziło o to, że narodził się Nowy Wymiar Avoxingu.
Poziom grywalności EVE spada na łeb na szyję. Kiedyś mawiało się blobuj albo zostaniesz zblobiony. Teraz bardziej adekwatne wydaje się być określenie: farm albo oni sfarmią Ciebie. Ale czy to jest opcja?
EVE nie jest grą lecz programem komputerowym, który ludzie postrzegają jako grę. A nawet jeżeli jest grą, to oferuje dużo negatywnych emocji. Czy tak wygląda zabawa?
Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
Tym pytaniem zakończę jeden z moich nielicznych postów na tym forum.
Teraz kiedy to czytacie i z niedowierzaniem patrzycie się w ekran swoich monitorów, w waszych pokojach panuje cisza. Słychać tylko bzyczenie wielkiej muchy. Ostatniej Wielkiej Jesiennej Muchy, która szuka jakiejś doniczki z ziemią, w której mogłaby się zagrzebać i przeczekać do wiosny, aż sprawa przycichnie, aż ludzie zapomną, aż nastaną nowe lepsze czasy…