Pomysl nad prowadzeniem bloga po angielsku.
Wszelkiego rodzaju "technobelkot" (podobnie zreszta jak "fantasybelkot") znacznie lepiej brzmi po angielsku. Po prostu polski nie nadaje sie do science-fiction (chyba, ze pisze je Lem, ale to insza inszosc
), zwlaszcza takiego mocno opartego na technologicznym paplaniu, bo efekt albo brzmi sztucznie, albo smiesznie, albo jedno i drugie. Wystarczy wziac do reki dowolna ksiazke np. ze swiata Warhammera 40,000 po polsku, zeby zniechecic sie do tej w sumie sympatycznej zabawy na dlugo. WTF is "Karabin Monomolekularny Mrocznych Żniwiarzy"?!? - podczas gdy po angielsku ci "Grim Reapers" brzmią znacznie dostojniej.
To samo dotyczy Evki. Przeglądałem sobie Empyrean Age w wersji polskiej w jakiejś księgarni i po 3 stronach się poddałem, "Okręt wojenny klasy Armageddon" brzmi po prostu słabo w porównaniu z "Armageddon-class battleship", nie wiem czemu. Może to kwestia tego, że wychodzi wtedy, jak bardzo niepoważne jest nasze granie w Internet Spaceships.