Uwierz Nite, nie tylko w Warszawie są debile za kierownicą. Swego czasu jeździłem dużo po całej Polsce i generalnie wszędzie jest niebezpiecznie bo kierowcom brakuje wyobraźni albo po prostu umiejętności.
O "dyskotece" kierunkowskazami na rondach to już nawet pisać mi się nie chce (miga w prawo wjeżdżając, potem w lewo, potem znowu w prawo - wtf?, gdzie on w lewo na rondzie skręca?), ale przepychanie się (!) między pieszymi na przejściach, nie używanie kierunków tam gdzie trzeba, a używanie tam gdzie jest to zbyteczne (np droga z nakazem skrętu, ale pomigać trzeba, bo może ktoś pomyśli, że jednak w drugą stronę jadę, za to zjeżdżając na pas do skrętu kierunku nie włączam, bo po co, wiem gdzie jadę), jazda slalomem po wielopasmówkach, wyprzedzanie na trzeciego (na dwukierunkowej drodze, z jednym pasem w każdym kierunku, wyprzedzam ciężarówkę, a mnie wyprzedza idiota w aucie znanej niemieckiej marki), zmiana pasa bez patrzenia w lusterka, jazda na zderzaku, chroniczne ignorowanie pierwszeństwa na skrzyżowaniach równorzędnych (jadę prosto, to mam rację) itp., itd. O prędkości to już nie wspominam, bo sam zwykle nieco naginam ograniczenia, ale kufa 160 w mieście to zdrowa przeginka.
A z drugiej strony stare dziadki po 90 lat, pucujące swoje hondy na parkingach osiedlowych i potem szalejący nimi 20km/h i powodujący zajeb... korki :/
Ech... Szkoda gadać. Brak znajomości przepisów, brak wyobraźni, brak umiejętności za to nadmiar pewności siebie, egoizm i chamstwo - oto co jest bolączką naszych ulic - i to nie tylko w Warszawie.
Swoją drogą, jak myślicie, co można zrobić, jak się na światłach nie wyhamowało i zatrzymało się na środku skrzyżowania? Zgadliście - wrzuca się wsteczny i gaz do dechy, bo czemu by nie rozwalić 3 samochodów, którym udało się na tych światłach zatrzymać... Masakra