Mój też dotarł wczoraj
więc poniżej obiecane kilka słów o nim, po kilku godzinach użytkowania. I kilka zdjęć z komórki
Po pierwsze zamówienie. Zastanawiałem się nad alledrogo, ale koniec końców stwierdziłem, że skoro mam konto na Amazonie, to nie będę płacił pośrednikom. Kilka kliknięć (kredytówkę już mam u nich zwalidowaną) i zamówienie przyjęte. Jest wtorek, popołudnie. W środę wieczorem paczka opuściła bazę UPSu w Indianapolis, w piątek rano dotarła do Warszawy, na cle spędziła 3 minuty (wg trakingu UPS), w sobotę rano zameldowała się w Gdańsku. Ponieważ kurierzy u nas leniwi
i w weekendy nie pracują, paczka dotarła do mnie dopiero w poniedziałek rano.
Zapłaciłem łącznie $159,21 (z karty zeszło mi 463zł z groszami). Żadnych dodatkowych kosztów, ceł, podatków nie stwierdzono.
Podłączyłem sprzęt do kompa, został wykryty jako przenośny dysk. Zero problemów z jakimikolwiek sterownikami (Win7 64 Pro). Szybka konfiguracja WiFi i kilku ustawień (nie ma tego wiele, ale tak naprawdę jest chyba wszystko co potrzeba).
Odpaliłem Calibre, czytnik został prawidłowo wykryty, przerzuciłem kilka przygotowanych wcześniej książek i pojechałem do pracy
Kindle nie jest ciężki, ale nie jest też leciutki jak piórko
bo waży prawie ćwierć kilograma (czyli nieco więcej niż przeciętna książka). Nie jest to jednak ciężar, który przeszkadza, wręcz przeciwnie. Urządzenie dzięki temu wydaje się bardziej solidne i dobrze leży w ręku.
Obsługa Kindla jest dość prosta, aczkolwiek wymaga przyzwyczajenia. Wszystko w zasadzie ustawiamy "5-way controller'em", czyli kursorami i przyciskiem ok. Rozwiązanie prawie identyczne jak w mojej nokii.
Trochę mylące dla mnie są przyciski kolejnej i poprzedniej strony, znajdujące się po obu stronach ekranu. Cały czas chcąc cofnąć wciskam lewy przycisk następnej strony. Mało to intuicyjne niestety. Drugi minus to poruszanie się po listach wyboru. Jakoś brakuje mi tu znanego z komórek efektu, że po dojściu do końca listy, kolejne kliknięcie kursora przenosi nas na jej początek (i kursor w górę na początku przenosi na koniec). Są to drobiazgi, wymagające przyzwyczajenia, ale tak na prawdę nie przeszkadzają za bardzo.
Przejdźmy do sedna, czyli ekranu i samego czytania.
Generalnie - im lepsze oświetlenie, tym lepiej się czyta. Co nie znaczy, że w kiepskim świetle się nie da, trzeba tylko literki powiększyć i można sobie dalej psuć oczy
Poniżej porównanie wydruku na białym papierze i ekranu Kindla w dobrze oświetlonym pokoju (światło jarzeniowe):
Pod pewnymi kątami ekran odbija nieco światła i może miejscami stawać się nieczytelny, ale wystarczy go nieco pochylić w dowolną stronę i problem znika. Nie jest to rzecz, która przeszkadza.
Moja żona stwierdziła, że ekran wygląda tak, jakby ktoś folię do rzutnika położył na nieco poszarzałym papierze. I coś w tym jest
bo ciężko ten ekran pomylić z normalnym drukiem. Ale czerń jest czarna, szarości szare, obraz ostry i nie męczy wzroku.
Same literki są wyraźne, są 3 czcionki do wyboru (szeryfowa, bezszeryfowa i skondensowana). Osiem rozmiarów czcionki pozwoli dostosować tekst dla każdego. Są też 3 ustawienia odstępów między liniami i 3 ustawienia wielkości marginesów. Ekran możemy obrócić w dowolną stronę (ręcznie, nie ma akcelerometru) co przydaje się przy pdfach. Oczywiście ustawienia tekstu dotyczą tylko formatów natywnie wyświetlanych przez Kindla. Ja większość książek mam w .mobi albo .prc, więc nie ma z tym problemu. Wyświetla natywnie cyrylicę i arabskie robaczki (sprawdzałem dokumenty .odt, skonwertowane na .mobi, z tekstami zapisanymi w tych systemach).
PDFy. Tu nie jest niestety różowo. O ile proste pdfy z tekstem nie stanowią problemu (programów konwertujących je na natywne dla kindla formaty jest kilka), to książki z obrazkami, tabelami itp (np. podręczniki do RPG) są problemem. Konwersja nie zawsze wychodzi poprawnie. Możemy co prawda wysłać plik do amazona (byle mniejszy niż 50MB), a oni odeślą skonwertowany (za free), ale szlag trafia pl-literki. Przed chwilą wysłałem jeden z podręczników do Shadowruna, jak zobaczę konwersję to dopiszę tu kilka słów.
Można takie pdfy oglądać natywnie, bez konwersji. Ale zmiana strony potrafi wystawić naszą cierpliwość na niezłą próbę
Za to plus za słowniki. Standardowo mamy wgrane oksfordzkie słowniki języka angielskiego (brytyjski i amerykański). Możemy także dogrywać własne (zarówno ściągnięte z Amazona jak i przygotowane własnoręcznie). W sieci można znaleźć słownik ang-pol na otwartej licencji, nie jest co prawda kompletny (w tej chwili ma coś około 15k haseł), ale jest ciągle rozwijany.
Do czego nam te słowniki? Wybieramy sobie defaultowy (w ustawieniach Kindla) i podczas czytania możemy kursorem podświetlić słowo - jest wtedy wyświetlana jego skrócona definicja z wybranego słownika (z opcją przejścia do słownika, bezpośrednio do pełnej definicji). Naprawdę fajna sprawa.
Książki na urządzeniu możemy posegregować w kolekcje. Jedną książkę możemy dodać do wielu kolekcji, więc możliwości ułożenia sobie książek tak jak nam pasuje jest sporo.
Na alledrogo są sprzedawane Kindle z polskim menu, w moim oczywiście czegoś takiego nie ma. Jednakże z tego co czytałem, to tłumaczenie zostało zrobione przez amatorów, pozostawia wiele do życzenia, a przy okazji grzebanie w oprogramowaniu może pozbawić nas gwarancji, więc chyba nie warto. Zresztą, menu i opcji jest na tyle mało i są na tyle przejrzyste, że naprawdę nie rozumiem tego parcia do polonizacji.
Z ciekawostek na koniec dodam, że w amazon.com jest dostępna subskrypcja jednego polskiego tygodnika, konkretnie Polityki:
Fajnie zrobione, pierwsze 2 tygodnie za free, potem płacimy $4 za miesiąc albo $2 za numer. W subskrypcjach dostępne jest kilkadziesiąt tytułów z całego świata, zarówno dzienników jak i czasopism dłużejokresowych (głównie tygodniki). Jak tylko numer się pojawia w sieci, a nasz Kindle złapie połączenie z netem - zamówione subskrypcje są ściągane i zapisywane na urządzeniu. Dla kogoś, tak jak ja, uzależnionego od zagranicznej prasy to naprawdę super rozwiązanie.
Podsumowując. Dla mnie, czyli osoby, która czyta bardzo dużo, zarówno książek jak i prasy, jest to naprawdę przydatne urządzenia. Dałbym mu 4,5/5 (ocena po kilku godzinach zabawy, więc nie do końca miarodajna).
Jedynymi wadami, na jakie się na razie natknąłem, jest nie do końca intuicyjna (dla mnie) obsługa no i problemy z pdfami (podczas pisania tego posta Amazon skonwertował mój podręcznik, tylko na razie nie mam jak go wrzucić na urządzenie więc o wrażeniach napiszę wieczorem
).
To na razie tyle, kończę ścianę tekstu