Śmietnisko > Off Topic
Druga ziemia - wielki krok w badaniach kosmosu
Goomich:
--- Cytat: Dormio w Październik 01, 2010, 11:50:04 ---
Inny przykład... ocenia się, że zasoby ropy wystarczą na jakieś 40 lat, gazu na około 60, węgla na mniej więcej 200. A praktycznie "tuż" za progiem - na Tytanie cała atmosfera składa się z węglowodorów, mamy też potwierdzone płynne zasoby nawet bardziej złożonych węglowodorów niż metan i etan. Daje to bez mała nieskończone ilości czekające jedynie by je przetransportować do użyszkodnika końcowego.
--- Koniec cytatu ---
Żeby i nasza atmosfera była taka sama?
--- Cytat: Calix w Październik 01, 2010, 16:05:41 ---Hel jest fajnym pomysłem na źródło energii. Ma tylko jeden problem. Jest tak lekki że opuszcza naszą atmosferę :P
Wodór pod tym kątem jest dużo ciekawszy,
--- Koniec cytatu ---
Bo jest jeszcze lżejszy?
--- Cytat: Khobba w Październik 01, 2010, 19:40:41 ---w ciągu kilkudziesięciu milionów nasi potomkowie będą nas przypominali w bardzo niewielkim stopniu...
--- Koniec cytatu ---
Kilkudziesięciu milionów? Homo sapiens istnieje aż 200 000 lat.
--- Cytat: Pol Kent w Wrzesień 30, 2010, 21:50:52 ---Albo wykombinować jak mieć grawitację na statkach kosmicznych. W końcu wszystkie Star Warsy/Star Treki/itd/itd nie mają z tym problemu.
--- Koniec cytatu ---
Ciążenie wytworzone za pomocą ruchu obrotowego jest dobre i tanie.
Khobba:
--- Cytat: Mona X w Październik 02, 2010, 11:48:24 ---Kilkudziesięciu milionów? Homo sapiens istnieje aż 200 000 lat.
--- Koniec cytatu ---
Dokładnie to miałem na myśli komentując pomysł Albiego o zajęciu galaktyki w ciągu kilkudziesięciu milionów lat (tak, zdaje sobie sprawę, że nie był na poważnie)
Wysłanie ekspedycji kosmicznej która miałaby zająć 1000lat w tej chwili wydaje się być kompletnie bez sensu, skoro dzięki postepowi technologicznemu te wysłane 300 lat później bez problemu je prześcigną. No i jeszcze ta nieszczęsna dylatacja czasu...
Ellaine:
W skali kosmicznej kolonizacji nie idzie o ludzkosc. Dziesiatki milionow lat zakladam wedlug planu:
1 wysylamy kolonistow do innego ukladu. Leca kilka do kilkuset tysiecy lat.
2 rozpoczynaja oni terraforming, instaluja jakies zycie etc
3 kolonia zdycha
4 setki tysiecy do kilku milionow lat pozniej planeta nadaje sie jako tako do zycia
5 kolonia ozywa ponownie
6 buduje cywilizacje
7 kilka do kilkudziesieciu tysiecy lat pozniej jest w stanie wyprodukowac wiecej statkow kolonizacyjnych
8 goto 1
Oczywyscie to jest scenariusz sredni. W optymistycznym mozemy zbudowac automaty ktore buduja kolejne miedzyukladowe sondy zaraz po przybyciu do dydtemu docelowego. Po kilku milionach lat mamy juz sondy w calej galaktyce! Po wykonaniu glownego zadania (zbudowania nowej sondy) kazda sonda moglaby sie zajac budowa cywilizacji na ewentualnie nadajacej sie do tego planecie (jak monolit z odysei). W wersji pesymistycznej, podroz miedzyukladowa nigdy nikomu sie nie uda/la.
Colonel:
z tymi kolonizacjami i planami wogole rozciagnietymi w czasie o jakim Albi piszesz
jest jeszcze problem z ( wysokim ) prawdopodobienstwem krzyzowania planow przez kataklizmy
nie mysle tu o powodzi czy huraganie ale o totalnej destabilizacji planety
przez powiedzmy zime nuklearna wywolana przez wojne / asteroid / wybuch super wulkanu
W efekcie czego cywilizacja idzie do kasacji, byc moze przetrwaja jakies ilosci sladowe i znow beda budowac swoj swiat przez pare tysiecy lat...
i tak wkolko, kto wie czy znami nie bylo podobnie ???
wiec moze swiat zycia w podach i stacjach jest najbardziej stabilnym srodowiskiem bo mozna je latwiej kontrolowac niz "odruchy" natury
Ellaine:
Trzeba po prostu wysłać dużo kolonii, tak żeby więcej niż jednej się udawało :)
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej