Jak to mawia Ojciec Tadeusz "prawda sama się obroni". Jednakże do prawdy czasem ciężko jest dojść, zwłaszcza, że wokoło pełno propagandy i PRu. My, jako sojusz COVEN unikamy takiej formy "reklamy", dlatego, że przekonani jesteśmy, że nie liczy się ilość spamu napisana na CAOD czy na innych forach o EVE. Jako sojusz staramy się zaistnieć faktami i namacalnymi dowodami, np. killboard czy mapa EVE. Dlatego też, sporo się o nas mówi źle, bo są to słowa naszych wrogów z pola bitew, bądź ludzi, którzy po prostu nas nie lubią. Chciałbym więc tym postem pokazać Wam, jak niektóre sprawy faktycznie wyglądały i czym tak naprawdę jest COVEN.
HistoriaMoją "przygodę" z EVE zaczynałem właśnie w COVEN w korporacji Guns'n'Roses. Siedzieliśmy wtedy w Venal i byliśmy jak wszyscy totalnymi noobami
. W COVEN ze znanych Wam korporacji siedziały króliki z PBN, PTF i BUFU. Jakiś czas później moja korporacja opóściła szeregi COVEN i przeniosła się chwilowo do empire. Kolejne wydarzenia nie mają bezpośrednio nic wspólnego z samym COVEN ale...o tym za chwilę. Następnym etapem mojej korporacji był sojusz, który nazywał się ION CORE. Tam też poznałem ludzi z 2 porządnych, nastawionych na PVP korporacji, czyli GBT i RAVE. Wkrótce, ten sojusz rozwiązał się i cały jego skład poszedł za słowami słynnego Kralla Amaara do Branch i okolic. W tym tworze znanym pod nazwą Fallen Souls, który dosłownie na 5 minut stał się jednym z największych sojuszy w EVE, spędziliśmy kolejną krótką chwilę. Po rychłym upadku FS, historia tych korporacji zaczęła się łączyć ze Stain i rezydującym tam COVEN. Stworzył się wtedy sojusz z 4 silnych korporacji: GBT, PTF, PBN, RAVE. Siedzieliśmy tam początkowo w "pockecie WQ" (pocket zaczynający się systemem RLDS) i bardzo szybko okazało się, że dla nas wszystkich ten teren jest trochę przymaławy.
Następnym bardzo ważnym dla COVEN wydarzeniem był konflikt z rezydującym w "pockecie T-8" sojuszem. Moim zdaniem były to złote czasu dla wielu graczy w COVEN jak i samego sojuszu. Mam tutaj na myśli konflikt sojuszy o porównywalnych siłach i liczebności, gdzie oba sojusze dopiero się uczyły walk na większą skalę, gdzie zaczynaliśmy wprowadzać capitale do walk, gdzie pojęcie BLOB było nieznane. Dlatego też większość naszych graczy tak miło wspomina te czasy i wraca do nich pamięcią. Były to zarówno wielkie wygrane i wielkie porażki. Punktem kulminacyjnym było oblężenie RLDS, gdzie przeciw nam stanęły 3 sojusze z celem pozbycia się nas i wypędzenia do empire. Najlepszym przykładem, a zarazem najśmieszniejszym był list dyplomaty z MASS przetłumaczony przez Polaka, który z nimi latał. Najlepiej obrazuje to jeden z odcinków Lamb Drive Active (
http://lfn.eve-on.net/inne/lamb_drive_active/images/LDA_arogancjac0ven.jpg).
Pod oblężeniem i przy przeważającej liczbie wroga zrobiliśmy to w czym nasz naród jest najlepszy, czyli walka partyzancka. Efektem była kilkakrotnie wyższa liczba ustrzelonych statków niż straconych. Sama wojna zaś sprowadziła się do walki w okopach. Momentem przełomowym była zaoferowana przez Stain Empire pomoc. Oferta ta była dla nas czymś zaszczytnym, dlatego, że dobrze wiedzieliśmy, że SE nie rozdaje + na lewo i prawo i ewidentnie zostaliśmy zauważeni. Samo Stain Empire jest jednym z najlepszych jak nie najlepszy PVP sojuszem małej skali, dlatego było to dla nas czymś wielkim. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że zapoczątkuje to długoterminową współpracę.
Wracając do konfliktu z MASS, zanim wyrzuciliśmy ich z terenu Stain i zabraliśmy im "pocket T-8" wzięliśmy udział w jednej z epickich bitew, w której na polu bitwy wisiało bardzo dużo wraków capitali. Była to na tamte czasy druga bitwa pod względem ilości strąconych capitali. Był to też pierwszy znak pojawienia się COVEN między większymi sojuszami. Jednak wtedy nie interesowała nas polityka wielkiej wojny i nie mieliśmy zamiaru brać w niej udziału.
Po zakończeniu konfliktu z MASS nastąpił względny spokój, mieliśmy swój domek, a raczej dwa domki, w którym żyło nam sie bardzo dobrze. Przerwami w sielance były organizowane przez Stain Empire rekreacyjne wyjazdy do Esoterii gdzie dla zabawy i dla wprawienia się w strzelaniu zabieraliśmy na jakiś czas stację Goonswarmu w C9N. Ostatecznie przejmowaliśmy tą stację chyba 3 razy i oddawaliśmy ją po 2-3 tygodniach walk. I byłoby tak pewnie jeszcze kilka razy, gdyby nie pomysł innych wielkich sojuszy, przeciwstawienie się Goontopii i zawalczeniu o ich terytoria poprzez otworzenie kilku linii frontu. Zanim to jednak nastąpiło dołączył się do naszych działań sojusz Systematic Chaos, składający się z korporacji walczących z nami wcześniej w Stain. Do wojny o Esoterię przystąpiliśmy razem z Systematic Chaos i Stain Empire jako blok znany pod nazwą "Stain Wagon". Przejęliśmy część Esoterii, ostatecznie zdobyliśmy też teren dla siebie w prawdziwym 0.0. W tym czasie do naszego "pocketu T-8" wprowadził się sojusz Minor Threat składający się z bardzo dobrych i starych PVPerów. Początkowo staraliśmy się bronić ten pocket, było ciężko a co gorsza, ciężko było skupić się na 2 wojnach jednocześnie. Ostatecznie zrezygnowaliśmy ze Stain raz na zawsze. Mieliśmy już nowy cel, który chcieliśmy osiągnąć. Chcieliśmy się ruszyć ze Stain, żeby nie zostać w nim do końca EVE, chcieliśmy zaistnieć na mapie EVE i mieć swój kawałek prawdziwego 0.0. Skupiliśmy się więc na Esoterii i przerzuciliśmy tam całe nasze siły. Esoterię zdobyliśmy w miarę szybko, w tym czasie AAA i ROL zabierało już Goonsom Feythabolis. Goonswarm podreśla ciągle, że te tereny oddał, że Delve, że tego nie chciał. Tylko z tego co pamiętam walki o Esoterię były dosyć ostre i liczebność wroga była dość spora, niestety ostatecznie my wygrywaliśmy kluczowe bitwy i region ten zdobyliśmy własnymi staraniami, a nie dostaliśmy w spadku.
Po przejęciu Esoterii przenieśliśmy się ze Stain Wagonem do 49- w Querious gdzie walczymy dalej przeciw Goonsom...
COVEN DziśKonflikty z MASS, hotdropy na capitale, roaming gangi...to wszystko nauczyło nas i wytworzyło w nas nowy standard do którego długo dążyliśmy. Stworzyliśmy flotę snajper BSów, gangów złożonych z tylko t2 statków, własną flotę capitali. Nauczyliśmy się dostosowywać taktykę walki i zasoby, którymi dysponujemy do danej sytuacji oraz do realiów gry. Postawiliśmy na jakość, nie na ilośc, postawiliśmy na ludzi, którzy dają z siebie coś więcej niż podatek z rat na korpa. Po wielu miesiącach przyniosło to efekty i na dziś dzień prezentujemy sobą wysoki poziom. Dużo nam jeszcze brakuje do najlepszych, jednakże obraliśmy dobrą drogę i staramy się cały czas rozwijać. Mamy uznanie wielu korporacji i sojuszy w EVE. Mamy reputację sojuszu, który lubi się bić i angażuje się w potyczki gdzie można fajnie powalczyć. Jesteśmy zauważeni i uznani jako sojusz PVP.
Nowym wyzwaniem związanym z sovereignty była dla nas logistyka i produkcja. Dzięki grupie zapaleńców udało nam się stworzyć sprawnie działającą logistykę i zaplecze, dzięki któremu nasz sojusz stał się samowystarczalny. Dzięki temu działowi stworzyliśmy zapasy potrzebne do prowadzenia wojen, rozwinęliśmy flotę capitali. Rozwinęliśmy organizację operacji logistycznych również o zakres zaopatrzenia dla naszych PVPerów na polu bitwy.
Najważniejszą cechą, moim skromnym zdaniem, jest to, że to wszystko zawdzięczamy samym sobie. Nie jesteśmy niczyimi petami (co nam wiele osób zarzuca). O wszystko walczymy sami. To co zdobyliśmy opłacone jest czasem poświęconym grze, czasem nawet godzinami spędzonymi na nudnych POS Wars czy kampeniu bramy przez którą od godziny nikt nie wleciał. Potrafimy zrozumieć co jest dla nas ważne i zmotywować się po to aby zrealizować swój cel. A co COVEN będzie robił jutro ? Jedyne co pewne to to, że pewnie gdzieś strzelał w którymś z regionów 0.0
.