Niedziela 31 maja pod hasłem "we'r comin in hot!"
Niedziela zapowiadała się nudno i smutno, dyrektorzy się rozkerbirzyli, piloci zaczeli odwalać swoją logistykę, nikt nie przewidział nadchodzącej zadymy.
O godzinie 17:33 spadł prowler, dyrektorski... a to peszek.
Niecałą godzinę po tym z KFIE wyleciała niecodzienna flota składająca się z 1 vagasa, 1 rapiera, 1 dykty, kilku altów, i kilkunastu battleshipów.... i battleprowlera, bym zapomniał.
Szczęście nam sprzyja od samego początku
http://kb.bu-fu.org/?a=kill_related&kll_id=28971RAZOR liczył razem 45 osób (minus capitale) raportowanych w MKD
Wpierw zachowywali się logicznie wysyłając support w bezpiecznej odległości, potem uznali, że uciekamy.
Początek końca.
Cały dwudziest-trzydziesto-oosobowy gang supportu wskoczył przez bramę do której właśnie dobijaliśmy i zaczął robić to czego biedaków nauczyli. W efekcie spadły wszystkie dykty które brały udział w starciu, a potem wszystko co wbiło na close lub nie odbiło na czas, w międzyczacie bs na lolficie
http://kb.bu-fu.org/?a=kill_detail&kll_id=28971Po czym BUFU wycofało się bez strat, no poza prowlerem którego pilot był zajęty drugim kontem.
Po przerwie na fajke i borwara, korzystając z posiadanych assetów gang przeniósł się do 8QT, czas był ciekawy - niestety flota nie ta co trzeba - w 5V pojawiła się pełna flota koalicji z dredami i 3 tytanami, razem +/- 150 (?) i klepali posy
Po wskoczeniu floty z regrupu w 49- i triple DD nie było pomysłu na walkę w głównej flocie więc i opcji jak do niej dołączyć.
W międzyczasie uciekło nam prawie wszystko co przelatywało do 5V z 9cg i wszyscy byli źli.
Ostatecznie odbyliśmy tour de 9CG, I1Y - gdzie jedno cyno miało mniej szczęścia niż drugie - K7D - home
Aha, ci którzy uciekli na drodze do 5V nie uciekli tak do końca.
Po powrocie do domu nocna zmiana stwierdziła, że jeszcze nie mają dość, ale o tym może ktoś inny.