Eve Online > Korporacje, Sojusze & Organizacje - dyskusje

[dyskusja]Local dla Opornych

<< < (9/13) > >>

Ellaine:
Jaki wrzód? Jakie nie da się zniszczyć? Goonsy zostały przepędzone bez wyraźnych problemów ze swoich terenów gdzieś na zachodzie i poleciały na południe walczyć z LV jako pet RA. byli jednym z mnóstwa sojuszów rozwalcowanych przez BoBa i jednym z wielu które to przetrwały i wróciły na front. Owszem, ASCN się rozpadło, D2 się rozpadło, ale takie IRON - wychodziło nie z takich opresji.

edit: Goony wypadły z mojej listy wielkiego zła bo Khobba pisze że to nie oni.

Hastrabull:
zaczelo sie jeszcze w syndicate jak czesc ludzi, ktorzy teraz sa w bobie byla w supremacy i supremacy poprztykalo sie z goonami o to, kto gdzie ma byc i czy bedzie plus czy nie pomiedzy supremacy a goons. To byl prawdziwy punkt zapalny, od ktorego wszystko sie zaczelo.

potem supremacy sie rozpadlo i czesc ludzi poszla do boba, czesc do MC, czesc do LV a czesc na polnoc.

W miedzy czasie goonsi sie rozrastali i syndicate bylo im za malo. cos tam potem sie stalo nie pamietam, ale bob zajechal goonsow na polnocy. Potem goonsi przeniesli sie do RA. Mieszanka liczb goonsow i FCowania RA przyniosla im ogromne sukcesy. Miedzy innymi LV padlo a raczej zostalo poddane po tym, jak goonsi zafloodowali jv1v i ubili baby tytana. Poddanie LV to bylo cos ala akt protestu przeciwko polityce CCP.

Jak juz tak gadamy o historii, to patrzac wstecz i patrzac na to co jest teraz, to wyglada to mniej wiecej tak:
dwoch mlodziencow bardzo sie nie lubiacych pobilo sie o ławkę. Jeden z nich wygrał, drugi musial sie wyniesc.
Potem jako juz dorosli faceci pobili sie o toi toi'a. Znow jeden wygral, drugi przegral.
Teraz jako juz dosc podstarzali faceci bez tej sily i witalnosci co kiedys znow leja sie ze soba laskami. Raz jeden upada, po chwili wstaje i zaraz drugi upada tylko po to zeby zaraz wstac i oddac. Pytanie, kto kogo laską zatłucze... A latka leca :)

CATfrcomCheshire:
Co prawda mnie ta dyskusja nie dotyczy, ale i tak sie zrobil offtop, wiec cos wtrace.

Zastanowcie sie przez chwile, jakby wygladalo uniwersum EVE bez Goonsow. W kazda gre powinno sie grac dla zabawy. Co jest zabawne w grze mmorpg o statkach kosmicznych? Glownie walka, prawda? A kiedy walka daje najwiecej radochy? Wtedy, kiedy wkradaja sie w nia prawdziwe emocje. Niechec do wroga rodzi ambicje pokonania go, a coraz wieksze zaangazowanie w gre daje coraz wieksza satysfakcje. Kazdy kolejny ciezko wypracowany sukces cieszy bardziej. Myslimy wtedy w kategoriach my(dobre sily swiatlosci) i oni (zle paskudne sily ciemnosci). Zapominamy o rzeczywistosci, ktorej codzienne dylematy sa raczej szare, niz czarno-biale, i dzieki temu odpoczywamy od dnia codziennego, pelnego zwyklych ludzkich problemow. Uniwersum EVE ma swoich Goonsow, ktorzy nie bedac oplacanymi przez CCP, dostarczaja codziennej rozrywki i emocji tysiacom graczy, i z wielka latwoscia przychodzi im antagonizowanie do siebie wszystkich, z ktorymi sie zetkna. Co wiecej, robia to niechcacy, bo tacy po prostu sa z natury (czemu - odpowiedzi nalezy szukac na sa.com). W dodatku, co juz jest naprawde bardzo cenne, reprezentuja bardzo mizerny skill w grze, co pozwala zabijac ich setkami, i goonsmackuja na lokalu, co satysfakcje z ubicia Goona dodatkowo zwieksza. W innych grach, w ktore graja tylko gracze*, i ktore nie maja swoich Goonsow, jest po prostu nudniej.

*Czemu nie uwazam Goonsow za Graczy? Moja definicja gracza to ktos, kto gra dla zabawy. Moja definicja Goonsa, to ktos kto gra, zeby zabawe popsuc innym. I, paradoksalnie, dzieki takiemu podejsciu dostarcza jej wiecej.

Posluze sie taka analogia: dwoch malych chlopcow bawi sie olowianymi zolnierzykami. Ustalaja jakies zasady, dziela sie figurkami, ustawiaja je i zaczynaja "grac", bawic sie w wojne na niby. Przychodzi trzeci chlopiec, staje z boku, przyglada sie, po czym jednego popycha, drugiemu podstawia noge, depcze zolnierzyki i mowi "no co, przeciez chcieliscie bawic sie w wojne!". Kazdy zna takich chlopcow, ktorzy zawsze stali z boku, a uczestniczyc w zabawie potrafili jedynie usilujac popsuc ja innym. Z czego to wynika, nie wiem - nie jestem psychologiem, ale to syndrom dosyc powszechny, syndrom odrzuconego chlopca ktory nie potrafi przylaczyc sie do zabawy, tylko obserwuje z krzakow, jak bawia sie inni, zeby w decydujacym momencie podbiec i popsuc im zamki z piasku - bo inaczej po prostu nie umie. W EVE nie trzeba wolac Mamy, mamy zasady i CCP, wiec chlopczyk moze tylko ukradkiem kopac w kostke, jak nikt nie widzi zrobic kupe do piaskownicy, zasady reguluja to wszystko na tyle, ze trzeba jednak wsiasc w statek kosmiczny, i nauczyc sie troche grac, zeby zabawe innym usilowac popsuc. I dzieki temu jest tyle funu z Goonsow :)

Powinniscie sie cieszyc, ze macie takich fajnych przerysowanych wrogow z kreskowki.

Ellaine:
Goonsi to nieszkodliwa zgraja dzieciuchów, w której po prostu kilku jest chamami :) Tym pangalaktycznym złem i wrogiem prawie całej społeczności serwera jest BoB.

Gdyby nie Goonsi i reszta sprzymierzonych sił. BUFU, C0ven i wszystkie inne sojusze siedziałyby teraz w lowsecu, robili Dyprosium z 50 POSów przez alchemię i produkowali HACe za 600 milionów, a 0.0 oglądali od czasu w ramach wypadów przez wormhole.

Nashir:
Jak ja lubie takie posty domowych psychologow. Keep it up.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej